Duński rząd zgotował im piekło. Nieudany eksperyment na grenlandzkich dzieciach

W 1951 roku Dania rozpoczęła eksperyment, któremu patronowała sama duńska królowa Ingrid Bernadotte. Jego celem była asymilacja Inuitów, zamieszkałych na oddalonej o ponad trzy tys. kilometrów Grenlandii. Skutki, jak i realizacja przedsięwzięcia zalicza się dziś do jednych z największych porażek Danii.

Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Pod koniec 2020 roku Dania upubliczniła raport eksperymentu przeprowadzonego na rdzennych mieszkańcach Grenlandii w latach 50. ubiegłego wieku. Treść dokumentu potwierdziła, że badania zadziałały na szkodę uczestników, a premierka Danii Mette Frederiksenn przeprosiła za błędy przeszłości. Choć celem Duńczyków było - według ich słów - stworzenie nowego, światłego pokolenia Grenlandczyków, w rzeczywistości doszło do tragedii.

Zobacz wideo Grenlandia marzy o niepodległości, ale jest uwikłana w interesy mocarstw [Oko na świat]

Duńskie obietnice i eksperyment na mieszkańcach Grenlandii 

W 1951 roku Dania rozpoczęła eksperyment, którego celem miała być poprawa losów zamieszkujących na Grenlandii Inuitów. Choć wyspa była wówczas własnością Danii, to jej mieszkańcy czuli znikome poczucie przynależności do tego prężnie rozwijającego się kraju. Dla Inuitów Duńczycy byli zaborcami, którzy patrzą na nich z wyższością, a Inuici dla Duńczyków - zacofanym społeczeństwem myśliwych, którzy z ich perspektywy potrzebowali asymilacji. Aby zmienić ten stan rzeczy, na odległej o około 3000 km od Danii wyspie zaczęli pojawiać się duńscy urzędnicy, z celem "poprawy jakości życia" najmłodszych mieszkańców Grenlandii.

GrenlandiaGrenlandia fot. CC, pixabay

Duńscy urzędnicy przy pomocy tłumaczy zaproponowali rodzicom najmłodszych Inuitów, by wysłali swoje potomstwo do Danii. Z ich wyjaśnień wynikało, że dzieci miały poznać kulturę kraju, nauczyć się języka duńskiego oraz współczesnego stylu życia. Po sześciomiesięcznym pobycie w Danii, dzieci miały wrócić do rodziców i - jako nowe pokolenie Grenlandyczków - stanowić światły wzór dla pozostałych mieszkańców wyspy. Propozycja ta dla większości rodziców brzmiała z początku absurdalnie. Mimo tego, determinacja pracowników duńskiej administracji była tak silna, że - poprzez wabienie wizją duńskiego raju - zdołali przekonać do niej część mieszkańców. W maju 1951 roku dwadzieścioro dwoje dzieci w wieku od sześciu do dziesięciu lat wyruszyło w podróż, która już na zawsze odcisnęła piętno w ich życiorysie. 

Tak wyglądał świat przed wynalezieniem szczepionek Tak wyglądał świat zanim wprowadzono szczepionki. Te zdjęcia mrożą krew w żyłach

Eksperyment na Grenlandyczkach - dzieci trafiły do rodzin zastępczych

Dzieci, po dopłynięciu do Kopenhagi, w obawie Duńczyków przed chorobami zakaźnymi (w Grenlandii panowała wówczas epidemia gruźlicy), zostały najpierw poddane izolacji. Zabrano je na tzw. letni obóz, podczas którego pojawiła się sama duńska królowa Ingrid Bernadotte - swoją obecnością zaznaczając wysoką rangę i prestiż projektu. Po odbyciu kwarantanny, dzieci zostały odesłane do rodzin zastępczych, w których miały zdobywać najlepszą edukację i szkolić się języka. Mali Innuici z nowymi rodzinami spędzili jednak nie sześć miesięcy (jak obiecywano ich rodzicom), a dwanaście. Choć duńska prasa w trakcie trwania eksperymentu rozpisywała się na temat sukcesów i postępów, jakie robili jego mali uczestnicy, to prawda była zupełnie inna. 

Inuici (zdjęcie poglądowe)Inuici (zdjęcie poglądowe) fot. CC, Wikimedia

Piekło zamiast raju - nawet po powrocie na wyspę dzieci nie wróciły do swoich rodzin

W rzeczywistości dzieci zabrane od swoich rodzin i naturalnego środowiska doznały ogromnej traumy. Stęsknione za rodzicami i zdezorientowane w nowym otoczeniu nie dostały odpowiedniego wsparcia psychologicznego. Po roku trwania eksperymentu, szesnaścioro z nich wróciło na Grenlandię, a reszta została zaadoptowana przez rodziny zastępcze. Te, które wróciły na wyspę, nie trafiły jednak do swoich rodzin, a... do domu dziecka w Nuuk, finansowanego przez duński Czerwony Krzyż.

Miało to rzekomo uchronić je przed powrotem do gorszych warunków, jakie czekały na nie w domach. Po powrocie zakazano im posługiwać się ojczystym językiem, mimo że obsługa placówki kompletnie nie rozumiała języka duńskiego. Uczestnicy eksperymentu zostali nie tylko oddzieleni od własnych rodziców, ale też wyobcowani we własnej ojczyźnie.

Stolik z IKEA Stolik kawowy z lat 50. coraz bardziej pożądany przez kolekcjonerów. Podobny można kupić w sieci IKEA

Nieudany eksperyment społeczny

Celem eksperymentu miało być stworzenie nowego, w zamyśle lepszego pokolenia, które będzie świecić przykładem dla innych Grenlandczyków. Zamiast tego, jego uczestnicy wylądowali na marginesie społeczeństwa. Dzieci przez resztę życia borykały się z problemami emocjonalnymi, wielu z nich wpadło w alkoholizm i zmarło w młodości, nie dożywając nawet pełnoletności. Jedna z uczestniczek projektu, Helen Thiesen, wspominała po latach, że usłyszała od matki, że "Dania to raj" i "nie ma powodów do smutku" z powodu rozstania, bo tak właśnie mówili jej duńscy urzędnicy.

Było mi tak bardzo przykro. Patrzyłam w oczy mojej matki i zastanawiałam się, dlaczego pozwala mi iść? (...) Duński rząd zabrał nam naszą tożsamość i rodziny

- powiedziała Helen Thiesen w 2015 roku w rozmowie z BBC. W innym wywiadzie wspominała z kolei, że podczas siedmioletniego pobytu w domu dziecka widziała swoją biologiczną matkę zaledwie kilka razy. Po raz pierwszy ujrzała swoją rodzinę na peronie, tuż po przyjeździe z Danii:

Upuściłam walizkę i podbiegłam do nich, mówiąc wszystko to, co widziałam. Moja matka odpowiedziała mi kilka słów, których nawet nie zrozumiałam, bo już nie znałam tego dialektu

- powiedziała w CNN Thiensen. Jak dodała, spotkanie trwało 10 minut. Po tym czasie przerwała je duńska opiekunka, każąc Thiesen oderwać się od matki, ponieważ będzie mieszkać w domu dziecka. - Płakałam jak bóbr. Tak się cieszyłam na powrót do Nuuk, a przez swoje łzy niczego nie widziałam - powiedziała Thiesen.

 

Grenlandia wezwała Danię do przeprosin. Czekali na nie 10 lat

Nieudany eksperyment przyczynił się do ostatecznego ochłodzenia stosunków między Grenlandią a Danią i utworzenia w 1979 roku autonomii wyspy. Dania przez lata starała się ukryć prawdę o eksperymencie, ale pamięć o nim przetrwała aż do dzisiaj. W 2010 roku władze Grenlandii zażądały oficjalnych przeprosin od rządu Danii, które ostatecznie zostały złożone przez premierkę kraju dziesięć lat później. Dołączyły do nich również organizacje, które brały udział w przedsięwzięciu -  Czerwony Krzyż oraz Save the Children Denmark. 

Nie możemy zmienić tego, co się wydarzyło, ale możemy wziąć odpowiedzialność i przeprosić tych, o których powinniśmy byli się troszczyć, a nie zrobiliśmy tego

- wyznała w 2020 roku premierka Danii Mette Frederiksen.

W ostatnim czasie szóstka ocalałych z eksperymentu dzieci złożyła pozew, w którym domagają się od Danii odszkodowania w wysokości ponad 37 tysięcy dolarów dla każdego z nich.

Zobacz też: "Las śmierci" w Dębrzynie. Rodzice mówili: Chcecie żyć, dzieci? To tam nigdy nie zaglądajcie

Więcej o: