Awaryjne lądowanie kapitana Wrony przeszło do historii. On twierdzi, że tylko "wykonał swoją robotę"

Manewr awaryjnego lądowania wykonany przez Tadeusza Wronę sprawił, że kapitan stał się legendą polskiego lotnictwa. Dzięki niemu samolot Boeing 767 bezpiecznie wylądował na Lotnisku Chopina w Warszawie, a wraz z nim 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Po latach kwestionowano jednak, czy ta sytuacja w ogóle musiała mieć miejsce.

Tadeusz Wrona początkowo studiował na kierunku matematyczno-fizycznym w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze, jednak po dwóch latach zamienił go na Politechnikę Rzeszowską. Rozpoczął naukę pilotażu. Były to pierwsze tego typu studia w Polsce. Zaraz po ich ukończeniu rozpoczął pracę w Polskich Liniach Lotniczych LOT, a w 1986 roku został kapitanem. Na pewno nie spodziewał się wówczas, że kiedyś jego nazwisko będzie pojawiać się we wszystkich mediach w kraju. 

Kapitan Tadeusz WronaKapitan Tadeusz Wrona Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl

Zobacz wideo Ćwiczenia elitarnej dywizji USA, która ma częściowo trafić do Polski

Awaryjne lądowanie na lotnisku sprawiło, że kapitan Wrona został okrzyknięty bohaterem

1 listopada 2011 roku kapitan Tadeusz Wrona pilotował Boeing 767. Lot odbywał się z amerykańskiego lotniska w Newark w stanie New Jersey i zmierzał do Warszawy. Na pokładzie znajdowało się 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Lot 016 miał trwać osiem godzin. Niestety już po kilku minutach od startu było wiadomo, że nie obędzie się bez komplikacji. Awarii uległ centralny system hydrauliczny. Po konsultacji z Centrum Operacyjnym LOT kontynuowano jednak lot, gdyż samolot wciąż posiadał dwa sprawne systemy hydrauliczne, a do wypuszczenia podwozia przy lądowaniu miała zostać użyta awaryjna instalacja elektryczna. 

Niestety na godzinę przed końcem lotu okazało się, że jest problem z instalacjami wypuszczenia podwozia. - Byliśmy w transie i jeśli rozpatrywałem czarne scenariusze, to wszystkie one dotyczyły pasażerów. Obawiałem się, że samolot może się przełamać, nawet w kilku miejscach. Ale najgorszy był strach przed oderwaniem się jednego z silników, bo wówczas maszyna kompletnie straciłaby sterowność, zaczęłaby się obracać. Zastanawiałem się, jak bardzo nas sponiewiera, z której strony będzie pierwsze uderzenie, jak długo będę przytomny, jak długo będę w stanie obserwować przebieg wydarzeń. A nieco wcześniej, jeszcze gdy byliśmy w powietrzu, ale było już wiadomo, że będziemy musieli lądować bez podwozia, zastanawiałem się, dlaczego akurat mnie to spotkało - opisywał Wrona w swojej książce "Ja, kapitan". 

 

Po dotarciu do Warszawy samolot krążył nad stolicą przez godzinę, a wraz z nim dwa myśliwce F-16. Przy Lotnisku Chopina zebrało się tysiące ludzi i wszystkie stacje telewizyjne, które transmitowały wydarzenie na żywo. Około 14:30 maszyna ze względu na kończące się paliwo była zmuszona do awaryjnego lądowania "na brzuchu". Nawierzchnia została zalana pianą przeciwpożarową. Kapitan rozpoczął manewr. Kadłub oraz gondole silników ocierały się o pasy lotniska. Zapalił się prawy silnik, ale na szczęście jedynie na chwilę. W końcu samolot zaczął tracić prędkość i się zatrzymał. Żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń. 

Właśnie wtedy kapitan Wrona stał się legendą polskiego lotnictwa. Ówczesny prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W wywiadzie z Interią zapytany, czy czuje się bohaterem, odpowiedział: 

Raczej skutecznym pilotem. Wykonałem swoją robotę. (...) Cieszyłem się, że udało się manewr przeprowadzić bezpiecznie i nikomu nic się nie stało.
 

Czy głośnego wydarzenia z 2011 roku można było uniknąć? 

Badaniem zaistniałego zdarzenia zajęła się Państwowa Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która w 2017 roku opublikowała obszerny raport. Choć trwało to sześć lat, to jedna z przyczyn została odkryta już 1 listopada 2011, kiedy specjaliści weszli na podkład Boeinga po lądowaniu. 

Stwierdzono, że pękł jeden z węży w instalacji hydraulicznej. Dlaczego? Gdyż był poddawany większym obciążeniom, niż powinien. Opracowano wcześniej modyfikację połączeń węża i nowy sposób jego instalacji, jednak LOT go nie przeprowadził, opierając się na "własnej ocenie i wcześniejszym doświadczeniu".

Mimo to podwozie powinno wysunąć się na skutek działania awaryjnego napędu elektrycznego, a tak się nie stało. System miał bowiem odcięte zasilanie przez wyłączony bezpiecznik C829. Znajduje się on tuż nad podłogą za fotelem pierwszego oficera. Po zbadaniu bezpiecznika okazało się, że był on sprawny, a więc ktoś w kokpicie musiał go przypadkowo wyłączyć. Załoga zeznała, że przed startem sprawdzała położenie wszystkich bezpieczników, co potwierdziła, podpisując stosowny dokument. Do tej pory nie wiadomo, w jaki sposób do tego doszło. 

Niektóre media publikowały natomiast informacje, że całego wydarzenia można było uniknąć. - Po wejściu do samolotu eksperci włączyli bezpiecznik i podwozie zostało wysunięte bez najmniejszego problemu. Już wtedy okazało się, że awaryjne lądowanie było niepotrzebne - stwierdzili dziennikarze "Wprost".

Eksperci z PKBWL wydali zalecenia i zasugerowali zmiany w instrukcjach dla pilotów na wypadek problemów z podwoziem. Amerykanie jednak je odrzucili, aby "nie komplikować dodatkowo instrukcji". LOT częściowo się do nich dostosował. 

Po latach kapitan Tadeusz Wrona został zwolniony z LOT 

Kapitan Wrona w PLL LOT pracował przez 38 lat. W lipcu 2019 roku, gdy wrócił ze zwolnienia lekarskiego, na którym przebywał w związku z przeprowadzonym zabiegiem kardiologicznym, otrzymał wypowiedzenie. Miało to miejsce dzień przed jego 65. urodzinami. 

- Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego piloci po osiągnięciu określonego wieku mają zakaz uczestniczenia w zarobkowym transporcie lotniczym. Przepisy nie pozwalają osobom powyżej 65. roku życia na pełnienie funkcji pilota statku powietrznego - powiedział wówczas Michał Czernicki, rzecznik LOT-u.

Reprezentujący kapitana mecenas Antoni Kania-Sieniawski stwierdził zaś, że to pozorna przyczyna zwolnienia. - Kapitan Tadeusz Wrona posiada nadal stosowną licencję do pilotowania statków powietrznych. Samo rozporządzenie unijne nie jest także źródłem prawa pracy. Co więcej, do zakresu obowiązków kapitana należą także inne czynności niż tylko pilotowanie samolotu. Przecież może nadal szkolić młodych pilotów - mówił adwokat.

Redakcja TVN24 dotarła do informacji, zgodnie z którymi przewoźnik nie wypłacił Wronie pełnego wynagrodzenia za trzy miesiące wypowiedzenia, czemu LOT stanowczo zaprzeczył.  

Więcej o: