Ma 42 lata, trójkę dzieci i ogon. Emma jest profesjonalną syreną i kocha napełniać ocean "mermagią"

Tuż przed premierą filmu "Mała Syrenka" z Halle Bailey wyłania się postać, która teoretycznie z fikcją niewiele ma wspólnego. 42-letnia Emma Harper z pozoru prowadzi dosyć normalne życie: dzieci, dom, obowiązki i... ogon? Tak, ogon. Dzięki temu 15-kilogramowemu cacku może pracować jako profesjonalna syrena morska.

Jeśli pamiętacie jeszcze 2006 rok, z pewnością znajome wam będą złote ogony, o których niegdyś marzyła każda dziewczynka. Tak, chciałyśmy być syrenami, podobnie jak Emma, Riki i Cleo z "H2O Wystarczy kropla". Z biegiem czasu jednak większość z nas doszła do wniosku, że nie da się nazwać tego raczej życiowym celem. I nawet nie wiecie, w jak wielkim byliśmy będzie.

Zobacz wideo Syn Mariny i Wojciecha Szczęsnego ma luksusowe hobby

Zainteresował cię ten artykuł? Więcej podobnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Czy syreny istnieją naprawdę? Wystarczy pojechać do Wielkiej Brytanii

Historia Emmy Harper z Wielkiej Brytanii udowadnia, że czasami nawet te najbardziej niewinne, dziecięce marzenia, mogą decydować o tym, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. 42-letnia kobieta na co dzień zajmuje się trójką dzieci, a w wolnych chwilach pracuje na etacie jako... profesjonalna syrena morska.

Zaczęłam uprawiać "syrening" po śmierci mojego ojca. Szukałam w wodzie ukojenia i udało się. Kiedy wydajność, kreatywność i umiejętność swobodnego nurkowania połączyły siły, wiedziałam już, że jestem w miejscu, w którym zawsze chciałam być

- mówi Emma Harper w rozmowie z "New York Post".

Mówiąc o wydajności, Emma Harper naprawdę nie przesadzała. Jak twierdzi, jest w stanie wstrzymać oddech pod wodą nawet na cztery minuty. Jeśli nie robi to na was szczególnego wrażenia, dodamy tylko, że jej syreni ogon waży 15 kilogramów. I choć z pozoru jest piękny, ma tendencję do "ciągnięcia" swojej właścicielki na dno.

Jak pokonać stres? Załóż ogon, rozpuść włosy i wskocz do wody

Emma Harper większość wolnego czasu spędza w oceanie. Twierdzi, że to jej żywioł, że dzięki niemu może pozbyć się stresu i napełnić swoją życie "mermagią". Kobieta została nawet instruktorka syren oceanicznych, a za cel postawiła sobie rozpowszechnienie syrenich zdolności wśród wszystkich, którzy marzą o tym, by takowe posiadać.

Niektóre syreny myślą, że chodzi o to, żeby pozować na skałach i ładnie wyglądać, ale dla mnie to styl życia. Bycie syreną przypomina mi, że jesteśmy tylko małą częścią czegoś wielkiego i pięknego. (...). Wszystko wtedy schodzi na dalszy plan – stres, telefony i e-maile. Musisz się zatrzymać i być w tej chwili, słuchać bicia serca, obniżyć tętno i po prostu latać

- dodaje Emma Harper. 

Według 42-latki coraz więcej Brytyjczyków wydaje się zainteresowanych tego typu hobby. Swoją drogą, nawet w Polsce znajdziemy zwolenników tzw. syreningu. Podobno warszawska Akademia Syren robi furorę wśród małych dziewczynek na całym świecie. 

Więcej o: