W sumie mieszkańcy północnej Anglii na przestrzeni kilku tygodni znaleźli dwadzieścia kamiennych głów. Do wszystkich dołączono identyczne błękitne kartki z zagadk± i słowem "paradoks" wpisanym w gwiazdê. Policja była bezradna, opinia publiczna zaintrygowana, a adresaci głów baardzo zaskoczeni.
- Ktoś musiał ją podrzucić nad ranem. Jest trochę dziwna, ale od razu nam się spodobała. Po prostu się w niej zakochaliśmy! Nazwaliśmy ją Forest Lump - mówiła Fiona Gould, właścicielka tego hotelu w niewielkiej wiosce Kilburn.
Pochodzenie głów tłumaczono rozmaicie. - To część sprytnej kampanii reklamowej - pisali niektórzy. - Robota jest fachowa, to jakiś profesjonalista - zapewniali zapytani o zdanie kamieniarze. - To kosmici albo duchy - mówili bardziej kreatywni. Aż w końcu trafiono na Ślad. A konkretnie na Ślad trafił mąż Valerie Hoyes, która pracuje na poczcie i dostała trzy głowy. Dociekliwy pan Hoyes postanowił obejrzeć nagrania z kamery przemysłowej zainstalowanej przed pocztą. Co odkrył?
- Ten facet przyjechał około 4.15 nad ranem, wysiadł z samochodu i podrzucił te trzy głowy na progu. Niestety nie było widać jego twarzy. Mieszkam w Braithwell od 26 lat i nigdy nic takiego tu się nie zdarzyło. Ludzie boją się, że to jacyś okultyści - mówiła mediom pani Hoyes. Jej mąż najwyraźniej wolał się nie ujawniać.
Wreszcie, po kilku tygodniach znaleziono podejrzanego: lokalnego artystę rzeźbiarza Billy'ego Johnsona. Miłośnicy teorii spiskowych są zawiedzeni, bo Johnson do sprawy pasuje idealnie. Co prawda jeszcze do niczego oficjalnie się nie przyznał.
Z wielkiej chmury mały deszcz. Dobrze, że przynajmniej okazało się, iż figurki przynoszą szczęście. - Postawiliśmy Foresta na barze. Wystarczy pogłaskać go po głowie i od razu wygrywa się na wyścigach konnych - zapewnia pani Gould, a gości w hotelu przybywa. Sprytnie.