Samochód, który tuż po godzinie czwartej jechał ulicą Pileckiego na warszawskim Ursynowie bez włączonych świateł zwrócił uwagę funkcjonariuszy z patrolu. Jednak, jak poinformowała policja, kierowca Seata nie reagował na żadne sygnały nakazujące mu zatrzymać auto.
Wprost przeciwnie - przyspieszył, zajechał drogę radiowozowi i pomknął z dużą prędkością przez następne kilka ulic. Zahamował dopiero przy myjni samochodowej, skąd, jak później się okazało, wyruszył w swoją eskapadę i której jest pracownikiem.
24-latek miał kilka powodów, by obawiać się zatrzymania: 1,5 promila alkoholu w organizmie , brak wymaganych dokumentów pojazdu oraz prawa jazdy, którego nigdy nie posiadał.
Według informacji policji mężczyzna początkowo nie potrafił wyjaśnić, w jakich okolicznościach Seat trafił w jego ręce. Po chwili jednak przyznał się, że powodem wycieczki był dotkliwy brak piwa . Kluczyki do pojazdu wziął z biura myjni. Przez nikogo nie zauważony wyjechał samochodem i chciał odstawić na miejsce zaraz po powrocie z zakupów. Nie udało się.
Mężczyzna będzie musiał teraz odpowiedzieć przed sądem za kradzież z włamaniem do samochodu, kierowanie nim w stanie nietrzeźwym oraz za uszkodzenia pojazdu powstałe w czasie brawurowej ucieczki. Może mu grozić kara nawet do 10 lat więzienia .
CZYTAJ TEŻ:
Naprawdę brawurowa kradzież: okradli pędzącą ciężarówkę!
74-latka z Kalifornii też chciała tylko kupić piwo. Wjechała do sklepu przez witrynę...
Zrób Deser na wakacje! Wyślij nam śmieszne wakacyjne zdjęcia, dowcipy i dziwaczne nazwy miejscowości. Napisz na deser_na_wakacje@gazeta.pl i weź udział w naszym letnim plebiscycie.