Spróbujcie zabrać kolegę na plażę, łąkę lub pole, zawiążcie mu opaskę na oczach i poproście, żeby szedł prosto przed siebie, starając się nie zbaczać z linii prostej. Eksperymenty wykazały, że wszyscy ludzie w podobnej sytuacji pierwsze dwadzieścia kroków stawiają prosto, ale już po kilkudziesięciu krokach skręcają coraz bardziej i bardziej.
Tajemniczą tendencją do zbaczania z prostej drogi zajął się Jan Sourman, naukowiec z Instytutu Maxa Plancka . Przeprowadził eksperymenty nie tylko na piechurach, ale i pływakach oraz kierowcach samochodów. U wszystkich dostrzegł tę samą zależność: ludzie z zamkniętymi oczami po pewnym czasie zaczynają zbaczać z drogi, mimo że cały czas są przekonani, że podążają wzdłuż prostej linii!
Sourman próbował wytłumaczyć to zjawisko za pomocą kilku hipotez. Podejrzewano, że kierunek zbaczania z drogi może mieć związek z dominacją prawej lub lewej ręki albo - co na jedno wychodzi - z dominacją jednej z półkul mózgowych . Eksperymenty Sourmana nie wykryły jednak takiej korelacji.
Sprawdzono też, czy w prostym chodzeniu nie przeszkadza nam nierówna długość kończyn. W tym celu osoby biorące udział w badaniu nałożyły buty z podeszwą o różnej wysokości. I tym razem jednak nie miało to wpływu na kierunek i rozmiar zboczenia.
Przyczyna, dla której ludzie pozbawieni punktów orientacyjnych kręcą się w kółko, pozostaje więc nieznana.Można się jednak domyślać, że matka natura chce nam w ten sposób powiedzieć to samo, co powtarzają mamusie na całym świecie, gdy robi się ciemno: ''Moje dziecko, nie odchodź daleko od domu''.
Red. D.