Niedawno Ludwik Dorn w czasie nocnych głosowań "zachowywał się dziwnie", uciekł przed dziennikarzami, a wtajemniczeni mówili, że było od niego czuć alkohol. Dzisiaj rano sprawą chwilowej niedyspozycji znanego posła zajęła się sejmowa komisja etyki.
Dorn miał przyjść, ale nie przyszedł. Wysłał list, oznajmił, że "sprawa jest bezprzedmiotowa", a pobyt w Sejmie poświęcił na coś o wiele ciekawszego - czytanie newsów w portalu Gazeta.pl. Nie dziwimy mu się. Sami też bez przerwy robimy to w pracy.