20-latka stoi na przystanku w Lublinie. Nagle podjeżdża auto. Po chwili zostaje wciągnięta w krzaki

20-letnia kobieta wysiadła w nocy z autobusu na obrzeżach w Lublinie. Pewien mężczyzna zaczął ją śledzić, a potem zaciągnął do krzaków.

20-latka przeżyła traumatyczne chwile w nocy z soboty na niedzielę na obrzeżach Lublina. Było po 1:00, gdy wracała nocnym autobusem do domu. "Wysiadła na przystanku końcowym i dalej postanowiła pójść pieszo do jednej z miejscowość znajdującej się w gm. Konopnica" - informuje "Dziennik Wschodni". To niestety była zła decyzja.

Idącą 20-latkę zauważył mężczyzna przejeżdżający samochodem. Zaparkował na przystanku autobusowym i ruszył piechotą za nią. "W pewnym momencie złapał ją i wciągnął w krzaki" - podaje "Dziennik Wschodni". Na szczęście kobiecie udało się uciec. Dwie godziny później opowiedziała o całym zajściu dyżurnemu na komisariacie.

Sprawą zajęli się kryminalni z Bełżyc. Policjanci przejrzeli nagrania z monitoringu w całej okolicy oraz na trasie, którą wcześniej mógł jechać podejrzany. Na tej podstawie ustalili mężczyznę. To 41-letni mieszkaniec gm. Konopnica. Został zatrzymany następnego dnia na terenie Lublina. 

41-latek przyznał się do winy. Decyzją sądu został aresztowany na 3 miesiące. Za zgwałcenie grozi mu do 12 lat więzienia.    

W ostatniej chwili zobaczyła rozpędzony samochód. Własnym ciałem osłoniła chłopca

Więcej o: