Za obiad z rybką w Ustce klientka zapłaciła ponad 170 zł. Podali go na papierowym talerzyku

Niezadowolona klientka smażalni ryb w Ustce pokazała na Facebooku zdjęcie rachunku opiewającego na ponad 170 zł. Jej post nagłaśniający sprawę zyskuje coraz większą popularność w sieci. Właściciel baru nie ustosunkował do postawionych mu zarzutów.

Niebagatelną sumę za posiłek w nadmorskiej smażalni ryb w Ustce zapłaciła pani Elżbieta. Nie tylko rybka okazała się taka cenna, nawet za sałatki policzono po 20 zł.

Ile kosztują ryby w barze Bałtyckim? Fortunę

Pani Elżbieta pokazała na swoim profilu na Facebooku zdjęcie rachunku z baru Bałtyckiego, który opiewał na zaskakująco wysoką kwotę ponad 170 zł. Niestety ta wygórowana cena nie łączyła się z jakością posiłku, na który składały się dwie porcje turbota oraz surówki.

172 złote i 35 goryszy - tyle w Ustce kosztował posiłek dla dwóch osób w nadmorskiej smażalni ryb. Oburzona klientka pokazała rachunek na Facebooku. Kobieta planuje skargę do Rzecznika Praw Konsumenta.

Ryby kosztowały kolejno 56,70 zł oraz 66,15 zł, zaś porcje warzyw - 21,75 zł oraz 22,75 zł. Miłą odmianą była cena soku - tutaj padło jedyne 5 zł. A to wszystko podane na tekturowych talerzykach z plastikowymi sztućcami. Cena sugerowałaby tutaj raczej standardy ''Fukiera'' Magdy Gessler, ale niestety, było zgoła inaczej.

Jak wrażenia smakowe? Oddajmy głos klientce:

Jedzenie ohydne(...). Zamawiając małą porcję świeżego turbota (smakiem przypominał mrożonego) otrzymałam ZLEPEK 5 kawałków otoczonych w kilogramowej panierce mącznej.

Pani Elżbieta próbowała złożyć reklamację, ale szef kuchni jej nie uwzględnił. Niezadowolona klientka sfotografowała więc dowody i poprosiła o nagłośnienie sprawy.

Inne opinie o barze Bałtyckim 

Co ciekawe, skrajnie niepochlebna opinia pani Elżbiety nie jest jedyną. Po chwili poszukiwań w sieci, znaleźliśmy kilka innych głosów na internetowych forach. Na stronie Gowork.pl znaleźliśmy takie wypowiedzi z kilku ostatnich dni. 27 lipca pojawił się tam taki wpis:

Byłam wraz z chłopakiem na obiedzie. Zamówiliśmy 2x dorsza z frytkami i surówkami. Nawalili nam zepsutych, śmierdzących surówek i na wierzchu mieliśmy „arcydzieła” powstałe z ogórka i pomidora, tylko po to, aby nabić wagę. Rachunek wyniósł nas 173,25 zł.

W niedzielę inny klient donosił, że też zapłacił podobnie horrendalną sumę:

Dramat. Tak się właśnie żeruje na turystach. Ceny wychodzą po 170 zł na parę za słabej jakości jedzenie.

18 lipca miała miejsce podobna sytuacja, z drobną różnicą, ryby były świeże:

Byliśmy z rodziną na obiedzie. 2 porcje frytek, devolay, ryba, zestaw nieświeżych surówek, o których Pani zapewniała, że są świeże. Ryba owszem dobra, niestety przez nasz błąd nie byliśmy przy ważeniu. I to odbiło się bardzo po kieszeni. Rachunek do zapłacenia 187 zł.
Aż mnie wbiło w podłogę. Jedzenie podane na papierowych talerzykach, sztućce plastikowe, a rachunek jak w dobrej restauracji. Nigdy więcej, człowiek na błędach się uczy.
Wspomnę, że siostra zapłaciła 160 zł za fasolkę po bretońsku, 2 hamburgery. I tak jak my, wzięła rybę. Radzę być przy ważeniu ryby, wtedy uniknie się takich właśnie niespodzianek, bo na rachunku mieliśmy wbite 0.5 kg ryby.

Zajrzeliśmy tez na kilka innych stron. Na Trip Advisor opinie są wyłącznie pochlebne, za to trafiliśmy na bardzo ciekawą wymianę zdań na forum.gp24.pl z 2011 roku. Zdaje się, że tego typu praktyki to nic nowego. 

Jedna z użytkowniczek polecała tam bar Bałtycki, zaś inny członek dyskusji zauważył, że za dania podawane na papierowych tackach ''kasują jak 7. niebie'' i wysnuł podejrzenie, że autorka komentarza jest członkiem rodziny właściciela.

fot. http://forum.gp24.pl/gdzie-mozna-dobrze-zjesc-t62731/

Próbowaliśmy zadzwonić do restauracji, jednak telefon nie odpowiadał. Wysłaliśmy również wiadomości pod dwa adresy mailowe i czekamy na odpowiedź.

Pan Ireneusz nauczy Cię zaraz tabliczki mnożenia w 3 minuty! Ma na to kapitalny sposób

Więcej o: