Wygrał 43 mln euro. Chcą mu dać 70 euro i darmowy obiad

Ekran rozbłysł kolorowymi światłami, zadryndał wesoły dzwonek. "Wygrałeś główną nagrodę! 43 mln euro!" - obwieścił jednoręki bandyta. Wszystko jak we śnie, poza jednym szczegółem. Na ekranie widniały cztery zamiast pięciu jednakowych owoców.

Szczegół nie uszedł uwadze szefowi kasyna w austriackim Bregenz. - Bardzo mi przykro, zwrócił się do Behara Merlaku, który wylosował cztery cytrynki - ale doszło do awarii automatu. Nie możemy uznać pańskiej wygranej.

W ramach rekompensaty zaproponowano graczowi 70 euro i obiad na koszt firmy. Niedoszłemu multimilionerowi jednak to nie wystarczyło, pozwał kasyno do sądu.

Kasyno tłumaczy się usterką maszyny i powołuje na przepis austriackiego prawa uniemożliwiający wypłacanie nagród większych niż dwa miliony euro. Prawnicy Merlaku natomiast oskarżają kasyno o zmowę się z producentem automatów. Pierwsza rozprawa odbędzie się w styczniu 2012 roku.

Pan Merklau, imigrant z Albanii, powiedział austriackiej telewizji, że w przeciągu kilku minut przeżył najwspanialszy i najgorszy moment w swoim życiu.

- Byłem tak szczęśliwy, a w myślach od razu zacząłem obliczać na co mógłbym wydać wygraną.

Merklau zdążył nagrać obwieszczenie wygranej swoim telefonem komórkowym. Niestety, na filmiku widać wyraźnie, że automat pomylił się  - na ekranie były tylko cztery z pięciu owoców w rzędzie. I komu teraz zawierzyć? Autorytetowi maszyny czy bezdusznym przepisom kasyna?

Znalezione polaroidy. Jakie skrywają historie? [ZDJĘCIA] >>

Podsumowanie roku wg Reutersa. 50 bardzo dobrych zdjęć [FOTO] >>

Więcej o: