Sfingował własną śmierć, żeby nie spłacać długów

Pewien mieszkaniec Singapuru wpadł na nietypowy pomysł, jak uniknąć zwrotu pożyczonych pieniędzy i wyłudzić sporą kwotę od firmy ubezpieczeniowej.  

Jak podała lokalna gazeta ''The Straits Times'', Gandaruban Subramaniam wyjechał z Singapuru ponad 20 lat temu. A raczej uciekł przed długami . Pożyczał pieniądze nawet od lichwiarzy na rozkręcenie własnej firmy wypożyczającej samochody. Niestety, interes splajtował. Jedynym wyjściem z sytuacji był wyjazd z kraju.

Subramaniam udał się do Londynu, gdzie rozpoczął nowe i bezpieczne życie , zamiatając ulice. Później przeniósł się jednak na Sri Lankę i tam zamieszkał już na stałe. W 1987 roku udało mu się dostać dokument, który okazał się rozwiązaniem jego wcześniejszych problemów finansowych w Singapurze. Pomogła trwająca wojna domowa na Sri Lance oraz wykupione wcześniej ubezpieczenie na życie.

Świadectwo śmierci w czasie strzelaniny między wojskami rządowymi a oddziałami Tamilskich Tygrysów pozwoliło rodzinie odebrać pieniądze z polisy, a Subramaniama uwolniło od wiszącej nad nim groźby ze strony kredytodawców.

Od tej pory posługiwał się sfałszowanym paszportem wystawionym na obywatela Sri Lanki. Dzięki niemu kilka razy przyleciał nawet do Singapuru . W 1994 roku ponownie ożenił się ze swoją żoną. Dwa lata później z tego ''nowego'' związku na świat przyszedł ich czwarty syn. Później para rozwiodła się. Oczywiście podając fałszywe dokumenty.

Przekręt sprytnego mężczyzny został wykryty dopiero w zeszłym roku przez prawnika z Singapuru. Subramaniam został aresztowany w październiku zeszłego roku na płycie singapurskiego lotniska Changi. Jego była żona i brat również zostali skazani na karę więzienia za udział w oszustwie, ale oboje zdążyli już odsiedzieć krótki wyrok.

Więcej o: