44-letni
Mark Bailey chciał "uciec od wszystkiego". W tym celu postanowił upozorować własną śmierć. Zdecydował się na samobójstwo. Jego plan był prosty - pojechał samochodem do pobliskich stromych klifów nad morzem i zostawił tam ubrania oraz list pożegnalny dla swojej rodziny. Tutaj zaczyna się część planu, która trochę nas dziwi. Bailey zamiast uciekać... zadzwonił na policję ! Podał się za kogoś innego i poinformował funkcjonariuszy o "samobójstwie".
Wydaje się, że w tym momencie Mark mógłby jeszcze uciec . On jednak postanowił... schować się w krzakach, aby obserwować akcję policji ! To oczywiście nie mogło mu się udać. Został zauważony przez funkcjonariuszy. Stróże prawa widząc półnagiego mężczyznę w siedzącego w krzakach obok miejsca samobójstwa nie mieli wątpliwości i aresztowali go.
Bailey szybko trafił przed oblicze sądu . Tam próbował uniknąć odpowiedzialności podając się za kogoś innego. Udaremniła to jednak policja, która szybko ustaliła, że to on zadzwonił do nich i poinformował o własnym "samobójstwie" . Bailey, już jako on sam, pozostaje w areszcie i oczekuje na rozprawę.
MAMY WIĘCEJ: