Nim przejdzie się do samego Fidela i jego ulubionej krowy, warto zauważyć, że wielcy politycy potrafili darzyć swoje zwierzęta szczególnym uczuciem. Zdarzało się to także ludobójcom i szaleńcom: przykładem niech będzie słynny Incitatus, wierzchowiec cesarza Kaliguli. Rzymski władca, o którym śpiewał Przemysław Gintrowski do słów Zbigniewa Herberta, uczynił swojego rumaka senatorem, trzymał w stajni ze ścianami pokrytymi freskami i miał karmić jęczmieniem wymieszanym z płatkami złota. Oczywiście posiłek spożywany był ze żłobu wykonanego z kości słoniowej. Niestety lub na szczęście, śmierć Kaliguli przeszkodziła w mianowaniu Incitatusa konsulem.
Trudno porównywać Winstona Churchilla do szalonego rzymskiego cesarza, ale i on kochał zwierzęta. Poza papugą, szczególnymi względami darzył kota Nelsona, który przeprowadził się z nim na Downing Street 10 krótko po tym, jak polityk został premierem. Dostojny łowca myszy miał towarzyszyć premierowi nawet w naradach politycznych i być karmiony przez niego baraniną. W ostatnich latach życia Churchillowi towarzyszył rudy kot Jock, który miał mu brać udział we wspólnych posiłkach, zasiadając na własnym krześle. Umierając, brytyjski premier miał poprosić, żeby zadbać o i kota aż do jego śmierci, później zaś przygarnąć innego, podobnego. Od 2014 r. w rezydencji w Chartwell ma żyć już szósty Jock, bardzo podobny do kota Winstona Churchila.
Co z Fidelem Castro? Czyżby wódz kubańskiej rewolucji ulokował swoje uczucia w krowie? Nawet jeśli, to nie zrobił tego bezinteresownie. Życie Ubre Blanca miało być dowodem właśnie na triumf rewolucji na Kubie.
Gdzie w historii kubańskiej rewolucji miejsce dla krowy? Wyspiarskie państwo miało być krajem sukcesów także na poziomie centralnie planowanej gospodarki. Na przełomie lat 70 i 80. postanowiono więc zabrać się tam także za produkcję mleka, w której dotychczas odnotowywano wyjątkowo słabe rezultaty. Niestety, zwierzęta hodowane tradycyjnie na Kubie, czyli Cebu, przeznaczone były wyłącznie na mięso i otrzymywano z nich niewiele mleka. Dyktator postanowił to zmienić.
Sam Fidel Castro miał wręcz uwielbiać nabiał. W 1959 CIA postanowiła wykorzystać tę słabość. Amerykanie próbowali otruć przywódcę Kuby przez dodanie jadu kiełbasianego do mleka. Zamach nie doszedł do skutku, jednak nie zmieniły się też upodobania kulinarne Fidela. Jego rodacy także spożywali coraz więcej przetworów mlecznych. Stąd pomysł, którego autorem był podobno sam Castro, żeby skrzyżować lokalne Cebu z holsztyńsko - fryzyjską rasą bydła. Rezultatem tej krzyżówki była urodzona ok. 1975 r. Ubre Blanca.
Bardzo możliwe, że Fidel byłby pozbawiony tak dużej sympatii dla zwierzęcia, gdyby nie przejawiało wyjątkowych osiągnięć w zakresie produkcji mleka. Okazało się, że "superkrowa" jest w stanie dać bardzo dużą ilość białego płynu. Otoczona specjalną opieką, miała oczywiście pobić rekord mleczności, który należał do amerykańskiej, a więc "imperialistycznej" krowy Arlinda Ellen. Dawała ona 80 litrów mleka dziennie.
Od początku 1981 r. opiekunowie Ubre Blanca mieli nakaz dojenia zwierzęcia aż sześć razy dziennie, co musiało odbić się na jego zdrowiu. Zainteresowanie wynikami przejawiał sam Fidel, państwowe media relacjonowały zaś dzienne wyniki tak, jakby donosiły o rezultatach rozgrywek sportowych. Wreszcie w 1982 r. udało się osiągnąć wynik 110 l mleka dziennie, czyli czterokrotność tego, ile jest w stanie dziennie dać przeciętna krowa. Na Ubre Blanca czekało wpisanie do księgi rekordów Guinessa i częste odwiedziny Fidela, który wspominał zwierzę jako przykład sukcesu w rolnictwie podczas swoich wielogodzinnych przemówień.
Niestety, Ubre Blanca nie wytrzymała bicia rekordów mleczności. Okazało się też, że jej potomstwo nie było nawet bliskie osiągnięcia tak wysokich wyników. Krowa była też podatna na powstawanie zmian nowotworowych. W 1985 r., po trzecim wycieleniu się, podjęto więc decyzję o eutanazji zwierzęcia. Projekt "superkrów" legł w gruzach.
Nie przeszkadzało to propagandowemu wykorzystaniu Ubre Blanca. Po jej śmierci organ prasowy Komunistycznej Partii Kuby wydrukował pełny nekrolog zwierzęcia wraz z licznymi pochwałami. W mieście Nueva Gerona, z którego okolic pochodziła krowa, odsłonięto jej pełnowymiarowy pomnik. Kubańscy naukowcy próbowali sklonować zwierzę - dotychczas nieskutecznie.