Rodzina Łyków wyruszyła w głąb tajgi syberyjskiej w latach 30. ubiegłego wieku, z powodu kolektywizacji ich wsi Tiszy, która jest położona nad rzeką Wielki Abakan. Do lasu uciekli małżonkowie Karp i Akulina Łykow, którzy wzięli ze sobą dwoje dzieci: Sawina i Natalię.
Rodzina przed ucieczką zabrała ze sobą wodę święconą, ikony, modlitewnik oraz nasiona roślin. Dom postawili w okolicy drzew, a obok posadzili ogródek, w którym rosła rzepa, cebula, groch i żyto. Na początku Łykowie żywili się głównie ziemniakami, jednak z czasem zaczęli pozyskiwać sok z brzozy, zbierać orzechy, jagody i grzyby. Później nauczyli się także polować na jelenie i łowić ryby. Mieszkając już w syberyjskiej tajdze Karp i Akulina doczekali się kolejnej dwójki dzieci: Agafiai i Dmitrija. Mimo że dzieci dorastały z dala od ludzi i szkoły matka uczyła ich czytania i pisania.
Sprzęt rodziny Łyków Wikimedia Commons / Domena Publiczna
W 1978 roku grupa radzieckich geologów podczas poszukiwań rud żelaza w syberyjskiej tajdze odnalazła dom Łyków, który był oddalony o 150 km od najbliższego miejsca zamieszkanego przez ludzi. Początkowo rodzina nie miała zaufania do naukowców, jednak po jakimś czasie nawiązała z nimi kontakt. Jak informuje portal ciekawostkihistoryczne.pl, mieszkający z dala od cywilizacji Łykowowie nie mieli pojęcia, kim jest Lenin, Marks czy Engels, a nawet, że doszło do wybuchu II wojny światowej.
Łykowie radzili sobie w bardzo niskich temperaturach i choć brakowało im wielu rzeczy, jak ubrania czy narzędzia, przyznali, że najbardziej brakowało im soli. I to był jedyny prezent, który przyjęli od geologów. Przez lata nauczyli się być samowystarczalni. Polowali za pomocą pułapek, potrafili opatrywać sobie rany, czy śledzić upływ czasu.
Jako pierwsza spośród całej rodziny, w 1961 roku zmarła Akulina na skutek wygłodzenia organizmu, a trzy lata po odnalezieniu przez geologów chaty w lesie zmarło troje dzieci Łyków: Sawin i Natalia - z powodu niewydolności nerek, a Dmitrij zmarł w wyniku zapalenia płuc. Karp odszedł we śnie w 1988 roku. Rodzinie proponowano pomoc i transport do szpitala, ale nikt nie chciał opuścić domu. Być może ich śmierć przyspieszył kontakt z przybyszami, np poprzez zarażenie się czymś, na co samotnicy nie byli uodpornieni, ale nigdy nie zostało to zbadane. Na pustkowiu została tylko Agafja Łykowa. Kobieta ma obecnie 77 lat. Otrzymuje od państwa rentę, ale jest samowystarczalna. W 2013 r. odwiedzili ją dziennikarze Vice, w rozmowie z nimi przyznawała, że wraz z wiekiem jest jej coraz trudniej żyć w osamotnieniu, ale jednocześnie, nie wyobraża sobie życia bliżej cywilizacji. W sumie opuściła ich dom tylko 6 razy.
Dziennikarze zaczęli interesować się odciętą od cywilizacji rodziną w latach 80. XX wieku. W 1982 roku "Komsomolska Prawda" opublikowała artykuł na temat Łyków, a w 1994 roku powstała książka o rodzinie - "Zagubieni w tajdze: pięćdziesięcioletnia walka rosyjskiej rodziny o przetrwanie i wolność religijną w syberyjskiej tajdze" autorstwa Wasilija Michajłowicza Pieskowa.
Zobacz też: Rodzice najpierw truli dzieci, potem siebie. Zginęło 909 osób