"Nie jesteście dłużej sierotami". Maharadża o złotym sercu stał się ojcem dla setek polskich dzieci

W czasie II wojny światowej okropny los spotkał między innymi polskie dzieci - wychudzonym sierotom trzeba było znaleźć bezpieczne schronienie. Przetrzymywane od najmłodszych lat w sierocińcach czy obozach dzieci dostały nieoczekiwaną pomoc z Indii. Jam Saheb Digvijay Sinhji przybył im bowiem na ratunek.

Polskie władze, dowództwo oddziałów i rządy alianckie stanęły przed kolejnym wyzwaniem - najmłodsze ofiary wojny musiały zostać przeniesione do miejsca, w których nic im nie będzie groziło. Początkowo rozważano przewiezienie polskich dzieci na Wyspy Brytyjskie, lecz tamtejsze władze nie wyraziły zgody na realizację tej koncepcji. Kolejną propozycją było zakwaterowanie najmłodszych w koloniach, jeśli Polska pokryłaby tego koszty. Kto finalnie pomógł Polakom w tej trudnej sytuacji? Indyjski maharadża, który rządził Nawanagarem.

Zobacz wideo Varanasi - święte miasto Indii. Dlaczego niektóre kobiety nie mogą przychodzić nad Ganges?

Był to człowiek o niebywałym talencie politycznym i dobrej energii. Odpowiadał za Indie w brytyjskim Gabinecie Wojennym. Usłyszawszy o ciężkiej sytuacji Polaków z ust Ignacego Paderewskiego, Jam Saheb Digvijay Sinhji zaprosił część naszego narodu do swojego księstwa. Pałał sympatią do znanego polskiego pianisty, gdyż jego ojciec się z nim przyjaźnił. Zamierzał stworzyć obóz na terenie Balachadi, gdzie mieściła się tam jego prywatna rezydencja. 

Kim był Jam Saheb Digvijay Sinhji? Symbol siły i potęgi

Trzeci syn maharadży Jawansinhaji Jivansinhaji to postać darzona przez Polaków ogromnym szacunkiem. Po śmierci stryja w 1933 roku otrzymał tytuł maharadży Nawanagaru. Co wyróżniało go na tle innych władców Indii? Przede wszystkim opowiadał się za wolnością tego kraju. Szmaragdy i diamenty były znakiem rozpoznawczym tamtejszych władców, lecz nie ten aspekt tak naprawdę dominował w życiu Jama Saheba, o czym świadczy między innymi hojne wsparcie z jego strony w czasie II wojny światowej dla najmłodszych Polaków. Kiedy maharadża dowiedział się o okropnym losie dzieci, nie mógł stać bezczynnie:

Głęboko wzruszony i przejęty cierpieniem polskiego narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo upływa w tragicznych warunkach najokrutniejszych z wojen, pragnę w jakiś sposób przyczynić się do poprawienia ich losu. Zaofiarowałem im gościnę na ziemiach położonych z dala od zawieruchy wojny. Może tam, w pięknych górach nad brzegiem morza dzieci będą mogły powrócić do zdrowia, może uda im się zapomnieć o wszystkim, co przeszły i nabrać sił do przyszłej pracy jako obywatele wolnego kraju (...)

Maharadża ojcem polskich sierot - tak wyglądała "Mała Polska" w Indiach

Początek 1942 roku. Dokładnie wtedy do Indii przybyła polska grupa licząca 170 sierot. Przy transporcie pomogła oczywiście Armia Andersa. Indyjski maharadża zadbał o obecność polskiej flagi na terenie nowego osiedla, aby jego goście pamiętali o swoich korzeniach. Przywitał polskie dzieci następującymi słowami:

Nie jesteście dłużej sierotami. Od teraz jesteście Nawanagarczykami, a ja jestem Bapu, ojciec wszystkich Nawanagarczyków. Jestem więc też waszym ojcem.

W założonym obozie znalazło się wkrótce ponad 600 sierot, a potem liczba ta przekroczyła 1000, więc maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji musiał wybudować osiedle mieszkaniowe. Jak wyglądała nowa rzeczywistość ocalonych? Dzieci miały dostęp do polskich książek i akcesoriów sportowych. Starano się im zwrócić przerwane dzieciństwo, a maharadża osobiście pilnował, aby niczego im nie brakowało.

Jam Shri Digvijaysinhji Ranjitsinhji JadejaJam Shri Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja fot. Wikimedia Commons

Dzieci grały w piłkę między sobą lub w towarzystwie indyjskich rówieśników. Zgromadzone sieroty bawiły się w teatr, co z zaciekawieniem śledził Jam Saheb Digvijay Sinhji. Najmłodsi nie mogli też narzekać na brak jedzenia, gdyż dbano o ich wyżywienie starannie, mimo głodu panującego wtedy w Indiach.

Wiele osób zastanawia się nad tym, kto finansował pobyt polskich sierot na terenie Indii? Nie pomagały w tym procesie władze brytyjskie, lecz datki pochodzące od indyjskich mieszkańców. Finalnie wsparcie wyniosło więcej niż 36 milionów złotych! Własne łóżko, czyste ubranie, zabawki i opieka medyczna - dzieci po ciężkich przejściach dostały wszystko to, czego potrzebowały do dalszego rozwoju. Maharadża nie żałował własnych środków na dbanie o edukację najmłodszych. Jego zdaniem wolność oraz dobroć są warte każdej kwoty, co starał się przekazać dzieciom biologicznym, jak i tym przybranym. Dzięki niemu sieroty mogły zapomnieć o ciężkich przeżyciach w ojczyźnie.

Kto pamięta o indyjskim maharadży? W Warszawie nazwano liceum na jego cześć

Końcówka II wojny światowej. W indyjskim obozie pozostało już niewiele dzieci - niecałe 200. Komuniści chcieli, aby polskie sieroty wróciły już do kraju. Zdeterminowany maharadża wraz z Jeffreyem Clarkiem i księdzem Franciszkiem podjęli decyzję o adopcji całej grupy.

Po zakończeniu II wojny światowej Jam Saheb Digvijay Sinhji został jednym z pierwszych reprezentantów Indii w ONZ. Jego działalność nagrodzono licznymi odznaczeniami indyjskimi i brytyjskimi. Zmarł jako maharadża o wielkim sercu.

 

O wielkim geście indyjskiego ojca nie da się zapomnieć w naszym kraju - na terenie Warszawy znajdziemy Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji oraz jego pomnik na Ochocie. W 2016 roku miała miejsce 50. rocznica śmierci indyjskiego filantropa. Sejm podjął następującą uchwałę:

3 lutego 2016 roku obchodziliśmy 50. rocznicę śmierci Jama Saheba Shri Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja, Maharadży Księstwa Nawanagar, człowieka, który z dobrej woli i bezinteresownie pomógł ponad tysiącowi polskich dzieci, które udało się ewakuować ze Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich po 24 grudnia 1941 roku. Polskie dzieci, które trafiły do Indii, wyprowadzone zostały z terenów syberyjskich Związku Sowieckiego przez gen. Władysława Andersa do Iranu. Stamtąd były przesiedlane do różnych krajów świata. Około 5 tys. sierot przybyło do Indii. Część młodych Polaków trafiła pod opiekę Dobrego Maharadży, jak zwykli nazywać go podopieczni. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przypominając postać Jama Saheba Shri Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja, Maharadży Księstwa Nawanagar, w 50. rocznicę jego śmierci, czci pamięć o nim i oddaje mu hołd za jego ogromne zasługi oraz wielką bezinteresowność, jaką wykazał się, ratując od głodu i cierpienia ponad tysiąc polskich dzieci.

Pomnik Dobrego Maharadży na OchociePomnik Dobrego Maharadży na Ochocie fot. UD Ochota

Więcej o: