Ptak dront dodo tuż obok mamuta włochatego jest jednym z ikonicznych wymarłych zwierząt. Jest stosunkowo niedużym ptakiem rozpoznawanym dzięki swojemu dziobowi i charakterystycznej okrągłej budowie ciała. Występował wyłącznie na Mauritiusie. Ostatni przedstawiciele tego gatunku zostali zabici w połowie XVII wieku naszej ery.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Powołanie do życia dodo i innych wymarłych gatunków jest marzeniem wielu naukowców i nie tylko. Jednak większość takich projektów jest uznawana za kontrowersyjne. Ich przeciwnicy krytykują pomysły odtwarzania wymarłych gatunków podczas masowego wymierania na całej planecie. Metody do tego użyte również budzą zastrzeżenia. Jednak odtwarzanie wymarłych gatunków nie polega na przywróceniu stu procentowo tych samych wymarłych zwierząt. Dzięki zachowanym w muzeach szczątkach firmie Colossal udało się zebrać cały potrzebny genom dodo.
By odtworzyć dodo naukowcy muszą na zachowanym genomie znaleźć geny odpowiedzialne za cechy charakterystyczne tego wymarłego ptaka jak brak zdolności latania. Następnie z pomocą edycji genomu gołębia będą dodawać do niego kluczowe cechy dodo. Tak wszczepiony materiał genetyczny zostałby wszczepiony ptasim zarodkom. Gdyby udało się doprowadzić do wyklucia takich ptaków, miałyby one cechy fizyczne dodo, choć stanowiłyby hybrydę gołębia i dodo. Firma Colossal ogłaszała już wcześniej plany wskrzeszenia mamutów włochatych i wilków workowatych.
Pomysł odtwarzania wymarłych gatunków zyskał wielu przeciwników. Mówią oni, że takie przedsięwzięcie jest wątpliwe etycznie. Najbliższymi żyjącymi krewnymi mamutów są słonie. Aby samica słonia mogła urodzić mamuta, potrzeba wielu prób modyfikacji DNA, sztucznego zapłodnienia i utrzymania ciąży. Takie badania wymagają nie tylko czasu, ale też i ogromnych środków. Krytycy zastanawiają się, czy jest to odpowiedni czas na wydawanie funduszy, gdy organizacje na całym świecie starają się zapobiec wymarciu tysiącom zagrożonych gatunków.