Praktycznie każdy kierowca przynajmniej raz widział nad autostradą czy drogą ekspresową zawieszony ekran. Do czego on służy? Większość kierowców uważa, że ma on za zadanie przekazywać wyłącznie informacje pogodowe czy ostrzeżenia o wypadkach. Sprawia to, że zazwyczaj traktują je jako luźną sugestię niż wyznacznik zasad ruchu drogowego. To może się okazać poważnym i kosztowym błędem.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jaki związek mają ze sobą wywieszane nad drogami tablice i znak X? Wyświetlany nad pasem ruchu czerwony "X" oznacza, że został on wyłączony z ruchu. Zazwyczaj przez to, że są na nim wykonywane jakieś prace czy są usuwane pozostałości po kolizji lub wypadku. Nawet jeśli nie ma czy nie widać utrudnień na tym pasie, samochody wciąż nie mogą się nim poruszać. Nie jest to sugestia, a zakaz. Kierujący, który zignoruje sygnalizator S-4 stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Kara za takie wykroczenie jest omawiana w artykule 86, paragrafie 1 ustawy Kodeks wykroczeń nawiązując do nowego taryfikatora mandatów.
Stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego skutkuje mandatem, którego wysokość zaczyna się od tysiąca złotych i 10 punktów karnych. Maksymalna wysokość kary może sięgać nawet do 5 tysięcy złotych w przypadku kontroli drogowej i aż do 30 tysięcy w przypadku wyroku sądowego. Co więcej, artykuł 86, paragraf 3 ustawy Kodeks wykroczeń mówi, że
w razie spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów
Oznacza to, że sąd może zdecydować o odebraniu kierującemu uprawnień do poradzenia pojazdów.
Polska nie jest jedynym krajem, który ma wysokie kary za jazdę za sygnalizatorem S-4. Podobnie jest w Niemczech. Sama jazda wiąże się z otrzymaniem kary 90 euro. Stworzenie zagrożenia to już mandat wysokości 200 euro plus 2 punkty kary i miesięczny zakaz prowadzenia. Spowodowanie wypadku za znakiem "X" to już 240 euro, reszta pozostaje bez zmian.