Program "Nasz nowy dom" od 10 lat kradnie serca widzów. Od 2013 roku ekipa remontowa, którą do tej pory przewodziła Katarzyna Dowbor (teraz zastąpiła ją Elżbieta Romanowska) remontuje domy ubogich rodzin, by poprawić ich jakość życia i zapewnić godne warunki mieszkaniowe. Najciekawsze w przeprowadzanych pracach remontowych jest to, że trwają one jedynie pięć dni - a przynajmniej tak mówią nam w telewizji. Jaka jest prawda? Zdradził to Maciej Pertkiewicz, architekt w "Nasz nowy dom".
Zainteresował Cię ten artykuł? Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Maciej Pertkiewicz dołączył do ekipy "Nasz nowy dom" w piątym sezonie. Niedawno udzielił wywiadu portalowi haloursynow.pl gdzie udzielił odpowiedzi na pytanie, które najbardziej nurtuje widzów - czy remonty w programie rzeczywiście trwają tylko pięć dni?
Powiem szczerze, trochę mi się nogi wtedy ugięły. Wiadomo, że są to w pewnym sensie dosyć proste rozwiązania, które stosujemy. Właśnie przez to, żeby się wyrobić w tym czasie. Mimo wszystko byłem przyzwyczajony do tego, że na projekt mam przynajmniej parę tygodni, potem ekipa ma też przynajmniej parę tygodni na wykonanie tego. A tutaj się okazało, że rzeczywiście to jest te pięć dni!
- powiedział architekt. Dodał również, że gdy dołączył do programu po czwartym sezonie, to ekipa budowlana miała już wprawę w tak szybkich remontach, dlatego czas nie stanowił problemu.
Wiele osób może być w szoku, że da się zrobić gruntowny remont w zaledwie kilka dni. Maciej Pertkiewicz zdradził, jak ekipie udaje się tego dokonać.
Wszyscy mówią, że na pewno pracujemy na dwie zmiany 24 godziny na dobę. A tak się nie da! Nikt po prostu nie wytrzymałby więcej niż 2 dni takiej pracy. Tak naprawdę chłopaki pracują bardzo ciężko, od 6-7 rano do 19-20 i potem muszą odpocząć, żeby mieć siłę na następny dzień. Tak naprawdę te 10-12 godzin takiej prawdziwej pracy wystarcza, żeby ten remont zrobić.
- powiedział architekt. Okazuje się również, że ekipa niekiedy musi pracować po godzinach, a w nieplanowych sytuacjach do pracy zatrudnia się dodatkowe osoby.
Natomiast, jeżeli się zdarzą rzeczy nieprzewidziane, jakaś nagła sytuacja, to wtedy trzeba popracować trochę dłużej, w nocy. Czasem szefowie naszych ekip ściągali dodatkowych chłopaków do pomocy, żeby zasilić już tych zmęczonych, bo naprawdę czasem jest tak, że oni już po prostu fizycznie nie dają rady
- dodaje.