Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wiele osób, które zbierały oszczędności na książeczce mieszkaniowej, nadal z nich nie skorzystało. Czy można na niej jeszcze zarobić? Jak się okazuje, dokument może okazać się prawdziwym skarbem. Mimo upływu lat nadal ma sporą wartość.
Dzięki książeczce mieszkaniowej osoby żyjące w czasach PRL-u mogły gromadzić oszczędności na zakup własnego lokum. Jednak jak w zasadzie działał? Pieniądze odłożone na zakup nieruchomości były zapisywane w dokumencie i potwierdzane przez pieczątki i podpisy urzędników. Najwięcej dokumentów tego typu wydał PKO Bank Polski. Rozpoznasz je po charakterystycznej zielonej okładce. Jeśli więc znajdziesz w domu małą książeczkę w tym kolorze, możliwe, że odkopałeś prawdziwy relikt PRL-u.
Przez hiperinflacje, której doświadczyli ludzie żyjący w PRL-u, oszczędności zebrane na książeczkach mieszkaniowych znacznie straciły na wartości. Nie oznacza to jednak, że dokumenty są dzisiaj zupełnie bezużyteczne. Wiele z nich można spieniężyć. Oprócz tego na podstawie zaświadczenia można ubiegać się o premię gwarancyjną. Suma, jaką można otrzymać, wyliczana jest na podstawie ceny za metr kwadratowy w budownictwie mieszkaniowym.
Aby skorzystać z książeczki mieszkaniowej, należy spełnić kilka warunków. Przede wszystkim premia gwarancyjna obejmuje jedynie dokumenty, które zostały wydane przed 24 października 1990 roku. Posiadacze zaświadczenia z późniejszych lat mogą jedynie ubiegać się o wkład początkowy i zgromadzone odsetki. Środki z książeczki mieszkaniowej można natomiast wydać na następujące wydatki: