Żona Kazimierza Junosza-Stępowskiego także próbowała swoich sił w aktorstwie, jednak z marnym skutkiem. Nie miała talentu, a podczas przedstawień była wygwizdywana przez zgromadzoną publiczność. Teatr nie przyniósł jej sławy i pieniędzy, Jadwiga znalazła je natomiast we współpracy z Gestapo. To właśnie przyczyniło się do śmierci jej męża.
Kazimierz Junosza-Stępowski urodził się w 1880 roku w Wenecji. W wieku 31 lat został nazwany jednym z najlepszych polskich aktorów teatralnych. Przełomową rolą w jego karierze okazał się Henryk z "Żywej maski" Luigi Pirandella. Podkreślano wtedy, że aktor pokazał się jako perfekcyjny tragik. "Był oszalały z bólu, nosił w sobie jakiś wielki, wewnętrzny krzyk, ale ta burza uczuć znajdowała ujście jedynie w gryzącej ironii, gorzkim szyderstwie, jakim przesycał swe słowa, w smutnym, przygaszonym uśmiechu. Ale dramat wewnętrzny najpełniej wypowiadały oczy. Było w nich wszystko: pogarda dla dawnych przyjaciół i wzruszenie, niepokojąca przenikliwość i przedziwna, wizjonerska siła. Dopowiadały to, czego nie stało w słowach, dwuznaczność aluzji obracający w niemy wyrzut lub ukrytą groźbę" - portal culture.pl cytował fragment książki Jolanty Kowalskiej pt. "Kazimierz Junosza-Stępowski" z 2000 roku.
To właśnie na scenie, występując przed widownią, Kazimierz czuł się najlepiej. W pewnym momencie zdecydował jednak, że czas spróbować swoich sił również na szklanym ekranie. Zaczął grać w filmach i to właśnie one przyniosły mu największą sławę. Do 1939 roku miał już na swoim koncie ponad 50 filmów, z tego 22 było niemych.
Mimo sukcesu, który osiągnął, wciąż powtarzał, że prawdziwą pasją jest dla niego teatr. Kino jednak oznaczało duże pieniądze, które finansowały jego niezbyt oszczędny tryb życia. Wydawał to, co zarobił na przyjęcia, drogie obrazy czy wyjazdy, chociaż podróżować zaczął już wcześniej. W pierwszej dekadzie XX wieku odwiedzał przede wszystkim Rosję, Ukrainę. Te wizyty miały przyczynić się do rozwoju jego warsztatu aktorskiego - czytamy na stronie internetowej encyklopediateatru.pl. Miał tam obserwować ludzi, a potem swoje spostrzeżenia wykorzystywać, grając w teatrze. Był to jeden z jego wielu atutów. "Posiadając znakomite warunki zewnętrzne, charakterystyczny głos, wyczuwalny dystans i chłód emocjonalny, grywał najczęściej ludzi silnych, dyrektorów, wyższych oficerów, władców lub tyranów" - czytamy dalej na encyklopediateatru.pl.
Kazimierz Junosza-Stępowski był w swoim życiu w kilku poważnych związkach, nie miał jednak szczęścia w miłości. Jego pierwsza żona miała na imię Helena. Ich małżeństwo nie trwało zbyt długo. Nie zdążyli się jeszcze sobą nacieszyć, kiedy Helena, młoda aktorka, zmarła na skutek zawału serca.
Niedługo później Kazimierz poznał młodą dziewczynę, Marię. Była jeszcze wtedy studentką. Wydawać by się mogło, że czas związku Junoszy-Stępowskiego z Marią był najlepszym okresem w jego całym życiu. Spotykali się przez sześć lat, a po rozstaniu wciąż byli w kontakcie. Pisali do siebie listy, traktowali się jak przyjaciół.
Kolejny związek, a tym samym ten, które doprowadził do śmierci Kazimierza, rozpoczął się w 1922 roku. Poznał wtedy Jadwigę Galewską, swoją przyszłą żonę. Jadwiga aspirowała do bycia aktorką, próbowała swoich sił w branży, nie osiągała jednak sukcesów. Junosza-Stępowski, szaleńczo w niej zakochany, próbował ze wszystkich sił pomóc partnerce w karierze. Jaga Juno, bo tak brzmiał jej pseudonim sceniczny, wielokrotnie była wyśmiewana przez publiczność, która widziała w niej jedynie kiepską aktorkę bez polotu.
Kazimierza ewidentny brak talentu Jagi nie powstrzymał przed usilnymi próbami zrobienia z niej aktorki z prawdziwego zdarzenia. Sam opłacił jej lekcje śpiewu i gry aktorskiej, a do tego zorganizował specjalnie dla niej trasę po kraju. Nawet to nie pomogło. Jadwiga znalazła więc pocieszenie w narkotykach, a używki kupowała z pieniędzy skradzionych mężowi. Kazimierz, zamiast opłacać lekcje aktorstwa, wydawał pieniądze na kolejne odwyki. Wspominał o tym znajomym, ale nigdy nie powiedział, że rozstanie się z Jadwigą. Wciąż był w niej zakochany.
Jadwiga Galewska okazała się być kolaborantką współpracującą z Gestapo w zamian za dostęp do narkotyków, od których nie udało jej się uwolnić. Do tego wyłudzała pieniądze od rodzin więzionych osób, obiecując im, że dzięki nim zostali oni odesłani z więzienia lub obozu z powrotem do domu. Jadwiga miała odpowiedzieć za swoje działanie 5 lipca 1943 roku w Warszawie. Tego dnia w drzwiach ich mieszkania przy ulicy Poznańskiej 38 zjawili się egzekutorzy Państwa Podziemnego.
Doszło tam do tragedii, ale zamiast Jagi zginął Kazimierz, który zasłonił żonę własną piersią. Został dwukrotnie postrzelony i przewieziony do lecznicy "Omega", gdzie zmarł po kilku godzinach. Być może naprawdę nie wiedział o przewinieniach żony, chciał ją po prostu obronić przed uzbrojonymi mężczyznami.
Kazimierz Junosza-Stępowski został pochowany na warszawskich Powązkach. Jak się później okazało jego poświęcenie poszło na marne. Wyrok na Jadwidze wykonano niespełna rok później, a Państwo Podziemne oficjalnie przyznało, że Kazimierz padł ofiarą pomyłki. Wcześniej utrzymywano, że to on miał być celem egzekutorów za pomoc niemieckiemu okupantowi.
"Niewinnie umieram - przez tę narkomankę" – miał powiedzieć przed śmiercią.
Zobacz też: Kiedy rozbawiał Polaków, mało kto wiedział, że jego życie było bliższe dramatowi niż komedii