18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

"Nie wzbudza strachu, raczej litość, często obrzydzenie." Litość wzbudził w Sylwii, potem ją zabił

- Jak była żywa, to mi się nie dała, dlatego martwą się zaspokajałem. [...] Nie przeszkadzało mi, że nie żyje. Jeszcze ciepła była - mówił Leszek Pękalski w rozmowie z Edwardem Miszczakiem. Pękalski nazywany wampirem z Bytowa był podejrzany o 17 morderstw, sam w trakcie śledztwa przyznał się do ok. 70, ale ostatecznie skazany został za jedno z nich. Jak to się stało?

"Od takich jak on ludzie odsuwają się na ulicy, w sklepie, w autobusie. Nie wzbudza strachu, raczej litość, często obrzydzenie. Wielu takich widuje się pod sklepami w byłych wsiach popegeerowskich, siedzących z flaszką taniego wina na przystankach pekaesu. Jednak Leszek jest inny, bo Leszek ma skazę. Podniecają go kobiety, wszystkie kobiety. I stare, i te młode. Mężczyzn też lubi, a czasami lubi i dzieci. Bez względu na wiek, urodę, tuszę czy kalectwo chce uprawiać z nimi wszystkimi seks" - tak o Pękalskim pisała Magda Omilianowicz w książce pod tytułem "Wampir. Jak rodzi się zło".  

Zobacz wideo Co robić, gdy jesteś świadkiem przemocy wobec dzieci?

To sekretarka wpadła na ślad Pękalskiego

Jednego z czerwcowych wieczorów w 1991 roku rodzice 17-letniej Sylwii R. zaniepokoili się tym, że ich córka nie wróciła na noc do domu z praktyk, które odbywała w sklepie spożywczym w okolicy. Jej chłopak ani znajomi nie wiedzieli, co się z nią dzieje. Policja mogła rozpocząć poszukiwania dopiero po 24 godzinach od zaginięcia. Małżeństwo ruszyło więc na poszukiwania. Zwłoki nastolatki znaleźli już następnego dnia w lesie, przy drodze. Jak się okazało, dziewczyna została zamordowana i zgwałcona. Choć policja natychmiast podjęła się śledztwa, nie przynosiło ono żadnych skutków. Nikt nie miał pojęcia, kto jest odpowiedzialny za śmierć Sylwii. Po roku sprawa została umorzona.

Jakiś czas później okazało się, że w okolicy doszło do brutalnego gwałtu na 40-latce. Choć sprawca był zamaskowany, kobieta była w stanie go rozpoznać i wskazać ze względu na specyficzny "kaczy" chód oraz głos. Okazało się, że zaatakował ją młody mężczyzna z sąsiedniej wsi - Leszek Pękalski. Sprawca został zamknięty i skazany na karę dwóch lata więzienia z jej warunkowym zawieszeniem. Według sądu miał bowiem ograniczoną poczytalność. Niedługo później został zatrzymany w związku z zabójstwem Sylwii R., choć początkowo nikt nie powiązał ze sobą tych dwóch spraw. To sekretarka z prokuratury rejonowej skojarzyła gwałt na 40-latce z morderstwem nastolatki. Gdyby nie to, niewykluczone, że nie udałoby się wykryć tożsamości zabójcy Sylwii.  

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Jak doszło do zabójstwa 17-latki? 

Sylwia R. z Darżkowa (powiat bytowski) poznała Leszka Pękalskiego w sklepie, w którym odbywała praktyki. Mężczyzna narzekał, że nie ma pieniędzy i jest głodny. Nastolatka zlitowała się nad nim, dała mu trochę jedzenie "na kreskę", a kolejnego dnia przyniosła mu jedzenie na skraj lasu. Ten najadł się, a następnie zaproponował jej seks.

Jak mówił Pękalski w programie "Uwaga TVN" (2004 r.) pytał dziewczynę o to, "czy chciałaby się z nim ożenić i czy by mu się poddała". - Ona odmawiała i wtedy doszło do ciosów, do rękoczynów, wziąłem żelazo i uderzyłem ją - opowiadał wampir z Bytowa. Mężczyzna zamordował nastolatkę, a następnie zbezcześcił jej zwłoki. To jedyne zabójstwo, które udowodniono mu w sądzie i za które został skazany. 

Jak była żywa, to mi się nie dała, dlatego martwą się zaspokajałem.  […] Nie przeszkadzało mi, że nie żyje. Jeszcze ciepła była

- mówił Pękalski w rozmowie z Edwardem Miszczakiem w programie "Cela numer". - Jakby się zgodziła, nie byłoby zabójstwa - stwierdził.  

Przyznał się do 70 zabójstw. Skazano go tylko za jedno

Kiedy Leszek Pękalski został zatrzymany, śledczy zaczęli badać jego przeszłość. Szybko wyszło na jaw, że wyjeżdżał regularnie w różne zakątki Polski, czasem znikał z domu na kilka dni. Nie mówił rodzinie o tym, gdzie był i co robił. Przy śledczych zaczął opowiadać o licznych morderstwach o podłożu seksualnym, które miał popełnić w czasie swoich podróży. Pękalski nie był bowiem w stanie zapanować nad swoim popędem seksualnym. Kiedy nachodziło go pragnienie, proponował napotkanej osobie seks. Jeśli się nie zgodziła, miał zabijać i zaspokajać się sam. 

Część szczegółów, o których mówił wampir z Bytowa pokrywało się z ustaleniami prokuratury - znał ułożenie ciał, kolor bielizny, coś, co mógł wiedzieć jedynie morderca. Do ponad 60 zabójstw przyznał się w sporządzonym w areszcie pamiętniku. Wiele aspektów jego opowieści nie układało się jednak w logiczną całość. Pękalski potrafił się przyznać do popełnienia dwóch zabójstw na różnych końcach Polski, nie miał jednak fizycznych możliwości do pojawienia się tam w tak krótkim czasie. Pisał też o zbrodniach, które nigdy się nie wydarzyły. 

Pękalski podczas śledztwa przyznał się do zamordowania sześćdziesięciu siedmiu osób. W czasie rozmów z policjantami, kiedy padały pytania o morderstwa, denerwował się i zaczynał się jąkać. Trząsł się, drapał ręce, czasami gryzł dłonie. Ale z biegiem czasu hardział. Szybko przeszedł więzienną edukację. Zorientował się, że policjanci chcą dowiedzieć się więcej. I wiedział, że tylko on może im tę wiedzę dostarczyć. Poczuł się ważny. Nie był już wsiowym popychadłem, nareszcie był Kimś

- pisała o wampirze z Bytowa Magda Omilianowicz.  

Według domysłów prawdopodobnie współwięźniowie mieli doradzać Pękalskiemu przyznawanie się do zbrodni, a następnie odwoływanie zeznań. Po latach mówiło się też, że służby znalazły sobie w nim "kozła ofiarnego" i chciały obciążyć go wieloma sprawami, bo zamknąć nierozwiązane śledztwa. Jak było naprawdę? Do tej pory nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Pękalski chętnie współpracował z policjantami. Godził się też na rozmowy z dziennikarzami, jednak nie za darmo. Trzeba było rozmawiać z nim łagodnie, przynosić mu słodycze oraz magazyny pornograficzne.  

- Jest w centrum zainteresowania medialnego. Przyjeżdża do niego prasa, była również telewizja niemiecka, która robiła program o nim. To jest człowiek, który zaczął żyć, zaczął się bardzo liczyć. Wkoło niego się zaczął kręcić świat, był taką najważniejszą postacią połowy lat 90., kiedy ta sprawa trafiła do mediów. I to go w pewien sposób nakręcało - mówiła o Pękalskim kryminalistyczka Ewa Gruza.  

Wampir z Bytowa stanął przed sądem w 1996 roku (miał 30 lat). W odczytywanym przez pięć godzin akcie oskarżenia opisanych zostało 17 morderstw i dwa gwałty, które miał popełnić. W trakcie procesu oskarżony wycofał się z większości zeznań i stwierdził, że został zmuszony do ich złożenia przez policjantów. Prokurator po latach mówił, że być może w jego działaniach był pewien sens - prawdopodobnie chciał pokazać, że jest niepoczytalny. Ostatecznie przyznał się tylko do zabójstwa 17-letniej Sylwii R. W grudniu 1996 roku został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.  

Dzieciństwo Leszka Pękalskiego. Dziecko w ciele dorosłego 

Leszek Pękalski urodził się 12 lutego 1966 roku. Jest nieślubnym dzieckiem robotnicy rolnej Cecylii Pękalskiej (zmarła w 1988 r.). Urodził się z ciąży bliźniaczej z siostrą. Matka Pękalskiego była alkoholiczną, rzadko zajmowała się synem, dlatego był wychowywany w domu dziecka, przez babcię oraz wujka.  

U Leszka stwierdzono lekkie upośledzenie. Mężczyzna nigdy nie mógł odnaleźć się w społeczności, był odrzucany przez innych. Pragnął mieć żonę, założyć rodzinę. Po jakimś czasie specjaliści uznali, że Pękalski jest osobą pozornie dojrzałą, która wykazuje cechy poziomu myślenia dziecka. Podczas swoich zbrodni miał działać w warunkach ograniczonej poczytalności. Stwierdzono u niego też poważne zaburzenia sfery seksualnej. Pękalski skończył odsiadywać swój 25-letni wyrok w 2019 roku. Sąd uznał, że mężczyzna stwarza zagrożenie dla innych osób, dlatego po wyjściu z więzienia został przeniesiony do tzw.  "Ośrodka dla bestii" w Gostyninie, czyli Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym. 

Zobacz też: Sharon prosiła, żeby zabrali ją ze sobą i pozwolili urodzić dziecko. Nie mieli litości

Więcej o: