Zastrzeliła na sali sądowej mordercę swojej córeczki. "Chciałam go zabić"

Jej historią żyły całe Niemcy. 6 maja 1981 roku Marianne Bachmeier wyciągnęła z torebki pistolet i zastrzeliła znajdującego się na sali sądowej Klausa Grabowskiego, oskarżonego o zamordowanie jej córeczki, 7-letniej Anne. Co skłoniło kobietę do samodzielnego wymierzenia sprawiedliwości?

Szukasz więcej podobnych artykułów? Zajrzyj na stronę główną Gazeta.pl

5 maja 1980 roku znaleziono ciało 7-letniej Anne Bachmeier. Tego dnia dziewczynka pokłóciła się z matką i nie poszła do szkoły. Anne nie była jedynym dzieckiem Marianne. Dwoje pierwszych dzieci, które kobieta urodziła w bardzo młodym wieku, oddała do adopcji. Po narodzinach Anne Marianne poddała się sterylizacji. Dziewczynkę wychowywała sama.

Zobacz wideo Kryminalne (i tragiczne) historie, które natchnęły reżyserów

Zabójstwo 7-letniej Anne Bachmeier

Nie wiadomo, w jaki sposób Anne spotkała Klausa Grabowskiego. Wiadomo natomiast, że 35-letni pracownik ubojni zwabił ją do swojego domu i tam przetrzymywał przez kilka godzin. W końcu udusił jej własnymi rajstopami, a ciało ukrył w kartonowym pudle i wyrzucił do pobliskiego kanału. Grabowski był już oskarżony o molestowanie nieletnich i skazany za gwałt. Miał być również poddany kastracji chemicznej.

Klaus GrabowskiKlaus Grabowski Żródło: screen Youtube / Criminally Listed

Mężczyzna został aresztowany jeszcze tego samego dnia, gdy jego narzeczona powiadomiła policję. Przyznał się do morderstwa, ze szczegółami opowiedział też, jak zabił i co zrobił z ciałem. Zaprzeczał jednak, że doszło do napaści seksualnej czy gwałtu. Zamiast tego przedstawił swoją wersję wydarzeń z tego dnia.

Absurdalne zeznania Klausa Grabowskiego

Jego zdaniem, dziewczynka sama próbowała go uwieść. Miała go też szantażować i grozić, że wszystko powie swojej matce, jeśli Grabowski nie da jej pieniędzy. Obrońcy w czasie rozprawy twierdzili, że działał pod wpływem wahań hormonów wywołanych kastracją chemiczną i odwróceniem tego procesu. Marianne była wstrząśnięta. Sama została dwukrotnie zgwałcona. Gdy miała 9 lat, zgwałcił ją sąsiad. Jej rodzice nie zgłosili sprawy na policję. Drugi raz została zgwałcona już jako dorosła. Sprawca otrzymał wyrok w zawieszeniu, bo sąd uznał, że Marianne sama go sprowokowała.

Anne BachmeierAnne Bachmeier Źródło: screen Youtube / Der Fall

"Chciałam go zabić". Historia Marianne Bachmeier

To prawdopodobnie dlatego 6 maja 1981 roku, trzeciego dnia procesu w sprawie morderstwa Anne, Marianne Bachmeier postanowiła samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość. Niemal równo rok po odnalezieniu ciała córki, kobieta na sali sądowej wyciągnęła z torebki pistolet Beretta M1934 kaliber 22 mm i osiem razy wystrzeliła w kierunku Klausa Grabowskiego. Siedem strzałów okazało się celnych. Mężczyzna zginął na miejscu. Obecni na sali sądowej w Lubece sędziowie, prawnicy i świadkowie byli wstrząśnięci.

 

Według świadków Marianne po wszystkim powiedziała: "Chciałam go zabić". Dodała też: "Zabił moją córkę… Chciałam strzelić mu w twarz, ale strzeliłam w plecy… Mam nadzieję, że nie żyje". Obecni na sali sądowej policjanci twierdzili, że kobieta po oddaniu strzałów nazwała Klausa "świnią".

Czyn Marianne podzielił Niemców

Opinia publiczna była podzielona. Choć żywo dyskutowano o motywach Marianne, większość Niemców uważała, że kobieta dobrze zrobiła, usprawiedliwiając jej zemstę rozpaczą po stracie dziecka. Ogłoszono nawet zbiórkę pieniędzy na obrońcę dla Bachmeier. Zebrano ponad 100 tysięcy marek. O sprawie rozpisywały się media na całym świecie. By opłacić adwokatów, kobieta sprzedała też swoją historię do niemieckiego brukowca.

 

Po latach znajomy Marianne w filmie dokumentalnym poświęconym tej sprawie wyznał, że był świadkiem, jak kobieta kilka dni przed zabójstwem Klausa Grabowskiego ćwiczyła strzelanie w piwnicy. Sama Marianne stwierdziła po latach, że nie mogła już słuchać kolejnych kłamstw Klausa Grabowskiego.

Pobłażliwość sądu czy może sprawiedliwy wyrok?

2 listopada 1982 roku Marianne stanęła przed sądem oskarżona o morderstwo. Podczas rozprawy twierdziła, że działała w półśnie i że tego dnia widziała na sali sądowej ducha swojej córki. Prokuratura zdecydowała się zmienić zarzuty. W marcu 1983 roku, po wielu tygodniach obrad i negocjacji, sąd wydał wyjątkowo łagodny wyrok. Marianne Bachmeier została skazana na 6 lat pozbawienia wolności za zabójstwo i nielegalne posiadanie broni. Więzienie opuściła już po 3 latach.

Wyszła za mąż i wyjechała do Nigerii. W 1990 roku już po rozwodzie, kobieta przeprowadziła się na Sycylię. Zmarła 17 września 1996 roku w szpitalu w Lubece, po ciężkiej walce z rakiem trzustki. Została pochowana w tym samym grobie, w którym spoczywała jej córka.

Więcej o: