8 marca w czasach PRL-u niewątpliwie należał do kobiet, choć wiele miłych gestów wiązało się bardziej z obowiązkiem niż z serdecznością. Podniosłe obchody miały na celu mobilizację kobiet do wytrwałej pracy i ukazanie rządzących w dobrym świetle. Każdy zakład pracy skupiał uwagę w tym dniu na swoich pracownicach, przy czym świętowanie nie kończyło się w godzinach pracy.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W czasach PRL-u półki sklepowe świeciły pustkami, więc kobiety w dniu swojego święta dostawały przede wszystkim produkty deficytowe. Niezwykle popularne były rajstopy, które często wręczano w zakładach pracy. Poza tym wśród upominków można było znaleźć ręczniki, mydełka czy nawet papier toaletowy. Nie brakowało również wód toaletowych, takich jak "Być może" czy "Pani Walewska". Bardziej luksusowymi prezentami były wyroby czekoladopodobne, kawa bądź importowane wino. Niekiedy kobiety obdarowywano też biletami do kina lub teatru.
Kwiaty były zawsze powszechnym podarunkiem na Dzień Kobiet. Jednak o ile w dzisiejszych czasach święto to kojarzy się przede wszystkim z tulipanami, w czasach PRL-u królowały goździki, które poniekąd stały się symbolem Dnia Kobiet. Tulipany były także mile widziane, choć za szczególnie eleganckie uznawane były gerbery.
W całym kraju 8 marca organizowano wiece, marsze i wydarzenia polityczne. Zakłady pracy były odwiedzane przez dygnitarzy, a trakcie spotkań wygłaszano przemówienia na temat roli kobiet w socjalistycznej rzeczywistości. Następnie często odbywał się poczęstunek w postaci wuzetki kawy podanej w szklance w metalowym koszyczku. Obdarowywane kwiatami i podarunkami panie były obowiązkowo całowane w rączki, zarówno w pracy, jak i w domach. Wieczorami chętnie świętowano w prywatnym gronie w knajpach i restauracjach, gdzie atmosfera była już mniej oficjalna.
Na portalu YouTube można znaleźć archiwalne filmy ukazujące ducha Dnia Kobiet w czasach PRL-u.