Dawniej zwłoki czekały w domu zmarłego na pochówek. Leżały w trumnie, a każdy przybyły bliski mógł się z nim pożegnać. Rodzina zajmowała się czuwaniem i odmawianiem modlitw za duszę nieboszczyka. Jednym ze zwyczajów były tzw. puste noce, czyli noc przed pogrzebem, podczas których bliscy gromadzą się w domu zmarłego, aby czuwać, modlić się i śpiewać za jego duszę. Do trumny wkładali mu przedmioty związane z jego życiem, co możemy spotkać także w innych kulturach.
Współcześnie częściej ciało zmarłego na pogrzeb oczekuje w kostnicy, najczęściej w zakładzie pogrzebowym. W dniu pochówku bliscy gromadzą się kaplicy na cmentarzu na mszy pogrzebowej lub w przypadku pogrzebów świeckich, na ceremonię bez księdza. Po nabożeństwie czy ceremonii, jeżeli trumna była otwarta, chętni mogą ostatni raz zobaczyć i pożegnać się z nieboszczykiem. Wiele osób decyduje się wtedy na dotknięcie dłoni zmarłego, a nawet złożenie na niej pocałunku. Czy jest to bezpieczne? To zależy od kilku czynników.
Trupi jad to potoczna nazwa substancji, które wydzielają się po śmierci w organizmie człowieka w wyniku procesów gnilnych, czyli podczas rozkładu ciała. Dokładniej są to trzy grupy amin biogennych. To one odpowiadają za charakterystyczny, nieprzyjemny zapach ludzkich zwłok. W skład trupiego jadu wchodzą: kadaweryny, putrescyny, spermidyny i sperminy oraz neuryny.
Podczas kontaktu ze zmarłym, należy zachować szczególną ostrożność, zwłaszcza jeżeli nieboszczyk był zarażony zakaźną chorobą. Wbrew pozorom, od zmarłego również można się zarazić, tak samo, jak od żywej osoby. Wdychanie oparów także może okazać się niebezpieczne, dlatego nie zaleca się długiego przebywania ze zmarłym w jednym pomieszczeniu.
Dostanie się dużych ilości trupiego jadu do ludzkiego organizmu, może być niebezpieczne. Jednak mowa tutaj o sytuacji, w której ktoś wstrzyknie drugiej osobie ogromną dawkę tej substancji. Może doprowadzić do zatrucia układu pokarmowego. Objawami kontaktu z dużą ilością jadu są:
Taka sytuacja występuje jednak tylko w przypadku podania ogromnej dawki trupiego jadu. Dotknięcie, czy nawet pocałowanie zmarłego nie jest w stanie wywołać aż takich dolegliwości. Zwłaszcza że zwłoki przed pogrzebem są specjalnie przygotowane do pochówku. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal powinniśmy pamiętać o zachowywaniu higieny, szczególnie myciu rąk. Pogrzeb to sytuacja, w której dotykamy wielu przedmiotów i osób, warto więc o tym pamiętać.
O procesie balsamowania i przygotowywania ludzkich zwłok do pogrzebu opowiedział balsamista — Szymon Sokołowski, który oferuje usługi przed pogrzebowe od 2011 roku. Podczas rozmowy na kanale "7 metrów pod ziemią" Rafała Gębury przedstawił czynności, które należy wykonać przed pochówkiem. Jednym z elementów jest usunięcie rozkładającej się krwi, w tym celu wprowadza się do żył płyn, który przepłukuje żyły. To i inne czynności wykonuje się po to, aby zdezynfekować ciało przed pochówkiem, aby było bezpieczne dla rodziny i bliskich zmarłego podczas pogrzebu.
Można pocałować, dotknąć i będziemy pewni, że osoba zmarła nie przekaże nam żadnej choroby.
- opowiada Szymon.
Na ciele nieboszczyka po śmierci gromadzi się wiele bakterii, które można usunąć w procesie balsamowania zwłok. Jednak nie każdy decyduje się na ten zabieg. Trupi jad na zmarłej osobie, który można przejąć w wyniku dotyku, czy pocałunku prawie nie jest niebezpieczny. Mówimy jednak o przypadku, kiedy doszło do balsamowania zwłok. Decyzję o takiej formie pożegnania nieboszczyka powinien podjąć każdy. Nie należy do tego nikogo zmuszać.
Kwestie związane z pochówkiem zmarłego zależą od tego, gdzie nastąpił zgon. Inaczej to wygląda w przypadku śmierci w szpitalu, a inaczej kiedy życie zakończyło się w domu. Śmierć pacjenta w szpitalu nakłada na instytucję obowiązek zajęcia się nieboszczykiem, o którym mowa w art. 28 ustawy o działalności leczniczej. Podmiot leczniczy ma obowiązek:
przygotować zwłoki poprzez ich umycie i okrycie, z zachowaniem godności należnej osobie zmarłej, w celu ich wydania osobie lub instytucji uprawnionej do ich pochowania
W przypadku szpitali nieboszczyka nie można przechowywać dłużej niż przez 72 godziny, licząc od momentu zgonu.
Podobnie jest w momencie śmierci człowieka w domu. Tam również obowiązuje zasada 72 godzin, o których mowa w art. 9 w ustawie o cmentarzach i chowaniu zmarłych
Najpóźniej po upływie 72 godzin od chwili zgonu zwłoki powinny być usunięte z mieszkania celem pochowania lub w razie odroczenia terminu pochowania – złożone w domu przedpogrzebowym lub kostnicy do czasu pochowania.
Co warto dodać pogrzeb nie może odbyć się w czasie krótszym niż 24 godziny od momentu zgonu. Wyjątkiem od tej reguły jest śmierć przez chorobę zakaźną.
Pandemia COVID-19 zdecydowanie zmieniła wygląd pogrzebów. Ograniczenia związane z ostatnim pożegnaniem i liczbą osób mogących uczestniczyć w pochówku niekiedy były trudne do zaakceptowania. W przypadku osób, które zmarły w wyniku choroby zakaźnej, ważne jest szybkie działanie, zwłaszcza niezwłoczne usunięcie zwłok z mieszkania. Jak można przeczytać na portalu gov.pl po stwierdzeniu zgonu, zwłoki:
zawija się w płótno nasycone płynem dezynfekcyjnym, składa w trumnie, a trumnę szczelnie się zamyka i obmywa z zewnątrz płynem dezynfekcyjnym
Kolejnym krokiem jest założenie na trumnę specjalnego foliowego worka odpornego na uszkodzenia. Tak przygotowane zwłoki przewozi się na cmentarz, a następnie dokonuje pochówki. Ważne, aby nastąpiło to w ciągu 24 godzin od momentu zgonu. Nałożony wcześniej worek zdejmuje się przed umieszczeniem trumny w grobie, a w dalszej kolejności utylizuje poprzez spalanie. W przypadku występowania choroby zakaźnej istnieje absolutny zakaz dotykania ciała zmarłego.
Zobacz też: Co dzieje się z ciałem tuż przed śmiercią? "Przed śmiercią skóra zaczyna inaczej odbijać światło"