Choć sam był niepełnosprawny, przyjął ją z domu samotnej matki z piątką dzieci. Zleciła jego zabójstwo

31-letni Piotr mieszkał w Olsztynie i był dobrze znany lokalnej społeczności. Niepełnosprawny mężczyzna działał bowiem w różnych instytucjach charytatywnych. Mimo trudności, dawał z siebie wszystko, by pomóc innym. W ten sposób poznał właśnie Joannę. Parę połączyło uczucie, które ze strony kobiety nie trwało długo.

Piotr poruszał się na wózku inwalidzkim. Jako dziecko przeszedł operację kręgosłupa, która się niestety nie powiodła. Nigdy się jednak nie załamał, nie uskarżał się na swoją niepełnosprawność. Zawsze był zdeterminowany i pełen optymizmu, którym próbował zarażać innych. W programie "Uwaga" TVN jego znajomy ks. Henryk Błaszczyk przyznał, że miał "ogromną potrzebę dawania miłości innym". Obdarował nią Joannę i piątkę jej dzieci, co skończyło się dla niego tragicznie. 

Zobacz wideo Wyszków. W spalonym domu znaleziono ciała dwóch kobiet. Zatrzymano męża jednej z ofiar

Decyzję o ślubie podjęli szybko. "Wydawał się osobą, która szczerze chce jej pomóc"

Piotr był wolontariuszem m.in. w olsztyńskim Caritasie oraz domu pielgrzyma w Klebarku. Joannę poznał w domu samotnej matki w Olsztynie. Początkowo kobieta wraz z piątką dzieci przebywała w ośrodku interwencji kryzysowej. Mając 16 lat, nawiązała relację z o 12 lat starszym mężczyzną. Wkrótce urodziła mu dzieci, ale gdy ten zaczął nadużywać alkoholu, związek się rozpadł.

Gdy Piotr poznał Joannę, szybko narodziło się między nimi uczucie. - W pewnym momencie przyjechali tu do nas i opowiadali, że się zaręczyli i planują wziąć ślub. Cieszyliśmy się, że pani Asia znalazła takie wsparcie, a pan Piotr, pomimo swojej niepełnosprawności wydawał się osobą, która szczerze chce jej pomóc – wyznała Ewa Siemaszko z Punktu Interwencji Kryzysowej w Szymonowie w rozmowie z reporterem "Uwagi". Para już po roku została małżeństwem i zamieszała wspólnie w mieszkaniu Piotra. Mężczyzna nawet przysposobił jej dzieci. 

Niedługo po ślubie Joanna wdała się w romans. Piotr zażądał rozwodu

Jego znajomi mówili, że po ślubie stał się osobą weselszą. W małżeństwie rozpoczęły się jednak problemy. Już kilka miesięcy później Joanna wdała się w romans z Jackiem, który mieszał w tej samej klatce. 41-latek był również związany z inną kobietą, ale to nie przeszkodziło im w nawiązaniu relacji. Początkowo przesiadywał razem z Joanną w mieszkaniu Piotra, a z czasem zaczął zostawać na noc. - Pan Piotr na miesiąc wyprowadził się nawet ze swojego mieszkania, nie mógł sobie poradzić, z tym że kochanek przychodził do jego mieszkania i przebywał tam – powiedział Krzysztof Wasyńczuk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie w programie "Interwencja".

Joanna zaszła w ciążę z sąsiadem, który postanowił się do niej wprowadzić, a mimo to żądała od Piotra, aby łożył na jej utrzymanie. W końcu Piotr nie wytrzymał i złożył pozew o rozwód. Zaznaczył przy tym, że po jego zakończeniu Joanna wraz z kochankiem ma się wynieść z jego mieszkania. Wtedy właśnie para zaplanowała morderstwo

Zabrała go na spacer i zostawiła na śmierć. Ciało Piotra znaleziono dzień później 

29 kwietnia 2013 roku Joanna podstępem namówiła Piotra, aby wyszedł z nią na spacer. Następnie zostawiła go na piaskowej drodze w mało uczęszczanym miejscu i się oddaliła. Wówczas z krzaków wyskoczył kochanek Joanny, Jacek oraz jego kolega Łukasz. Mężczyźni zaczęli dusić 31-latka paskiem, a gdy ten stracił przytomność, rozebrali go, przeciągnęli kawałek dalej i zaczęli kopać, czym doprowadzili do jego śmierci. Jak się później okazało, kobieta dała im wcześniej ścierki, aby owinęli sobie nimi ręce i nie zostawili odcisków palców. Ciało Piotra znalazł następnego dnia przypadkowy przechodzień. 

Podczas pierwszej rozprawy w maju 2014 roku, Joanna i Jacek zostali skazani na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a Łukasz na 15 lat więzienia. Ich obrońcy odwołali się wyroków. W listopadzie tego samego roku, żonie zamordowanego oraz jej kochankowi sąd złagodził wyrok do 25 lat pozbawienia wolności, zaś ich koledze podtrzymał wyrok. Jak donosi Gazeta Wyborcza, sąd uznał, że "oboje oskarżeni nie są całkowicie zdegenerowani, rokują możliwość poprawy w przyszłości i nie powinni być zupełnie eliminowani ze społeczeństwa". 

Zobacz też: Dwa razy "niewinna", a potem 25 lat więzienia. Beata Pasik niezmiennie mówi, że nikogo nie zabiła

Więcej o: