"Osa" jako pierwsza kobieta w Polsce dostała dożywocie. Miała wtedy 19 lat, jej ofiara 22

Studniówka jest przecież tylko raz w życiu, dlatego miała być wyjątkowa. Trójka licealistów tamtego dnia postanowiła zdobyć pieniądze na tzw. "umilacze". W tym celu zamierzali dokonać kradzieży, jednak przeszkadzające im w niej osoby również "unieszkodliwić". Tak właśnie życie straciła 22-letnia Jolanta Brzozowska, która niebawem miała wyjść za mąż, a morderców wpuściła do biura w dobrej wierze.

Ta zbrodnia w połowie lat 90-tych wstrząsnęła warszawskim Tarchominem. 22-letnia Jolanta Brzozowska tego dnia czekała na kandydatkę do pracy w biurze. Gdy ta w końcu się pojawiła, była w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn. Jednym z nich był jednak znajomy Brzozowskiej - również pracownik biura - więc kobieta powitała wszystkich i wpuściła ich do środka. Przed rozmową kwalifikacyjną, zamieniła jeszcze nawet kilka zdań z kolegą z pracy i przeszła do rekrutacji. W momencie, gdy kobiety spisywały umowę, padł pierwszy cios kijem bejsbolowym. Kolejne uderzenia i pchnięcia nożem nastąpiły błyskawicznie.

Brzozowską znaleziono ze zmasakrowaną twarzą, całą we krwi. Policjanci natychmiastowo rozpoczęli poszukiwania mordercy, jednak nie przypuszczali, że za tak okrutnym zabójstwem stać może trójka licealistów. 

Zobacz wideo

Licealiści chcieli kupić "umilacze" przed studniówką. Napaść zaplanowali w szkolnym bufecie

To wydarzyło się dokładnie 19 stycznia 1996 roku. Trójka młodych ludzi - licealistów, spotkała się w ten dzień w szkolnym bufecie. "Osa" i jej dwóch kolegów: "Jogi" oraz "Gołąb", rozmawiali o nadchodzącej studniówce i zdobyciu pieniędzy na tzw. umilacze (czyli alkohol i narkotyki). Osa miała podkreślać wówczas, że studniówka jest tylko raz w życiu, więc warto byłoby zdobyć na to trochę pieniędzy. Właśnie wtedy podjęli decyzję o dokonaniu kradzieży. 

Jako miejsce rabunku "Jogi" zaproponował "Abigel" - firmę, w której pracował jako kolporter krzyżówek. Następnie grupa znajomych pojechała do jego mieszkania i spożywała alkohol. Tam również ustalali dokładny plan napadu. Mimo że ich celem miał być przede wszystkim rabunek, jak podaje Onet.pl, licealiści zaopatrzyli się w kij bejsbolowy, nogę od krzesła, a także i nóż. 

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl. 

Rozmowa kwalifikacyjna była pretekstem do napadu 

Kolejny punkt planu zawierał umówienie się "Osy" na rozmowę kwalifikacyjną. Do biura Brzozowska zaprosiła kandydatkę jeszcze tego samego dnia w okolicach godziny 16. Następnie cała trójka wsiadła do taksówki i pojechała w kierunku siedziby firmy. Według informacji kanału Kryminalne Historie, licealiści po drodze mieli kupić jeszcze plastry opatrunkowe i zakleić nimi wizjery sąsiadów w budynku, w którym mieściło się biuro "Abigel". 

"Osa" miała wydać pozostałym sygnał "już"

Do biura weszli we trójkę. Brzozowska zdziwiła się widząc zaproszoną kandydatkę w towarzystwie dwóch kolegów, jednak powitała wszystkich serdecznie i wpuściła do środka. Dodatkowo "Jogi" był współpracownikiem 22-latki, więc najprawdopodobniej sytuacja nie budziła u niej jeszcze wtedy żadnych podejrzeń. 

Kobiety zostały same, a mężczyźni udali się do innej części biura. Mieli oni czekać na komendę "już", która oznaczałaby rozpoczęcie rabunku. Podobno nawet "Gołąb" kilkukrotnie miał wchodzić do pokoju, w którym przebywała "Osa" z Jolą Brzozowską i pytać czy "już", jednak 19-latka kiwała przecząco głową. W późniejszych zeznaniach mówiła, że było jej szkoda Brzozowskiej. 

Jolanta Brzozowska była katowana przez kilkanaście minut

Podobno "Gołąb" miał nie wytrzymać, wejść do pokoju i zadać jako pierwszy 22-latce cios kijem bejsbolowym. Następnie "Osa" krzyknęła "już" i wtedy miał wejść "Jogi". Od tamtego momentu cała akcja potoczyła się błyskawicznie. Jolanta Brzozowska była katowana przez kilkanaście minut. 

"'Gołąb' uderza Jolę wielokrotnie. 'Jogi' początkowo nie reaguje, dołącza do kumpla dopiero po kilkunastu minutach. Kobieta jest bita bejsbolem i nogą od stolika. Ma zmasakrowaną głowę. 12 razy pchnięto ją nożem. Ten ostatni, dwunasty cios 'Gołąb' zadaje w okolice oczu. Wkręca nóż w czaszkę Joli jak śrubokręt" - możemy przeczytać w artykule portalu Weekend Gazeta.pl.  

Po zabójstwie licealiści udali się na pizzę

W samym katowaniu Brzozowskiej "Osa" miała nie brać udziału, a wyłącznie zbierać fanty, które następnie chcieli sprzedać. Po zabójstwie 22-latki i obrabowaniu biura, licealiści umyli kij bejsbolowy i wyszli z biura udając się autobusem w kierunku Śródmieścia. Tam próbowali spieniężyć zabrane sprzęty oraz biżuterię, jednak dostali za nie zdecydowanie mniej gotówki niż przypuszczali. Po rozdzieleniu łupu, na osobę wyszło zaledwie kilkaset złotych. Następnie udali się na pizzę. 

Policja o dokonanie morderstwa podejrzewała kierownika biura

Policja jeszcze tego samego dnia rozpoczęła poszukiwanie winnego zabójstwa Jolanty Brzozowskiej. Pierwsze podejrzenie pada na kierownika biura, który miał jako ostatni widzieć 22-latkę żywą. Dodatkowo była ona jego szwagierką, co może wskazywać na prywatne porachunki, a zachowanie mężczyzny, który wydaje się skupiać na zaginionym sprzęcie, a nie na zamordowanej osobie - budzi wątpliwości u funkcjonariuszy. Zostaje on jednak ostatecznie wypuszczony z aresztu ze względu na brak dowodów.

Po upływie około miesiąca śledztwo doprowadza policję do licealistów. Jako pierwszy przyznał się "Jogi", a winę za śmierć Brzozowskiej zrzucił na pozostałą dwójkę. Jednak ani "Osa", ani "Gołąb" nie przyznali się do popełnienia morderstwa, lecz do kradzieży. Winę przerzucili na "Jogiego" i podtrzymali aż do końca procesu, że nie uczestniczyli w zabójstwie 22-latki. Podczas przesłuchań mówili także, że w ten dzień byli pod wpływem amfetaminy oraz alkoholu. W poniższym materiale "Wiadomości" z 1998 roku, zgodnie z decyzją sądu, pokazano wizerunki i nazwiska oskarżonych. 

 

Pierwszy w Polsce wyrok dożywotniego pozbawienia wolności - dla kobiety

Może to jest straszne... Na pewno straszne dla rodziny Pani Brzozowskiej. to co sąd powie i przepraszamy bardzo od razu za takie słowa, ale zakładając, że oskarżeni zamierzali pozbawić życia Jolantę Brzozowską, to mogli to uczynić nie w taki sposób

- mówił sędzia przewodniczący po rozprawie 20 marca 1998 roku. Podkreślał również, że ze wszystkich spraw o morderstwo, ta jest najgorszą, z którą przyszło mu się do tej pory mierzyć. Trójka licealistów  tamtego dnia otrzymała karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sprawa w kraju była dodatkowo nagłośniona medialnie, ponieważ był to pierwszy taki wyrok w Polsce dla kobiety. O przedterminowe zwolnienie "Osa" (Monika O.) mogła ubiegać się dopiero po 25 latach od popełnienia zabójstwa, czyli w 2021 roku. 

Zobacz też: Mały Albert miał 11 miesięcy, gdy nauczono go strachu. Do tej pory nie wiadomo, kim był chłopiec

Więcej o: