Gdy klękał przed swoim grobem, myślał, że to zabawa. Koledzy Maćka wszystko zaplanowali

Koledzy Maćka Witkowskiego umówili się z nim w lesie, przekonując go, że będą trenować samoobronę. Chłopak był przekonany, że bierze udział w zabawie, dlatego pozwolił sobie związać ręce i zasłonić oczy. Do końca nie wiedział, że koledzy zaplanowali jego egzekucję.

Maciej Witkowski był uczniem Zespołu Szkół Zawodowych im. mjr. Henryka Sucharskiego w Złotoryi, chodził do klasy licealnej o profilu wojskowym. 17-latek chciał być żołnierzem lub policjantem, interesował się sztukami walki. W szkole poznał trzech chłopaków o podobnych zainteresowaniach - Marka A. i Mateusza S., z którymi chodził do klasy oraz Michała P., który był uczniem równoległej klasy.

Zobacz wideo Była dziewczyna Fajbusiewicza przechrzciła jego imię. Czy została zamordowana?

Nastolatkowie spotykali się po szkole na Wilczej Górze i tam urządzali sobie treningi sprawnościowe. Z jednego z takich spotkań Maciek wrócił do domu z nożem, mamie powiedział, że dostał go od Marka.

- Po ostatnim treningu obydwaj byli pobudzeni. Coś między sobą szeptali. Nie chciał mi powiedzieć, czy coś się wydarzyło, ale już więcej na nie nie chodził – powiedziała mama Maćka, z którą rozmawiał "Fakt".

Niedługo później, 25 stycznia 2007 roku, Maciek zaginął. Miał wrócić po szkole do domu, ale nie przyszedł. Mama 17-latka zgłosiła jego zaginięcie na policji. W poszukiwania nastolatka włączyło się wiele osób, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Dziewczyna i tajemniczy "zakon Dragona". Co pchnęło nastolatków do okrutnej zbrodni?

Trzy miesiące później, 25 kwietnia 2007 roku, emerytowany policjant, który załatwiał interesy z leśniczym z Jerzmanic, zauważył w lesie naruszoną ziemię. To, w jaki sposób się układała, przywodziło na myśl grób. Mężczyzna postanowił zawiadomić służby. Gdy policjanci zaczęli kopać, znaleźli zwłoki 17-letniego Maćka. Okazało się, że tuż przed śmiercią ktoś skrępował mu ręce i założył na głowę kominiarkę. Morderca poderżnął Maćkowi gardło.

Podejrzenia szybko padły na kolegów Maćka. Śledczy ustalili, że pomysłodawcą zabójstwa był Michał P. Dlaczego 17-latek chciał się pozbyć swojego kolegi? Media wskazują dwa możliwe motywy. Pierwszy z nich to zazdrość. Michał P. miał być przekonany, że Maciek spotykał się z jego dziewczyną. Możliwe także, że chodziło o "zakon Dragona". "Gazeta Wrocławska" pisze, że Michał P. opowiadał swoim kolegom, że należy do tajnego międzynarodowego stowarzyszenia morderców, w którym dosłużył się najwyższego stopnia - wojownika cienia. Maciek miał plotkować o zakonie i treningach, a to nie podobało się Michałowi. Możliwe, że uznał to za zdradę.

Dali Maćkowi kanapkę. Powiedzieli mu, że to ostatni posiłek w jego życiu

25 stycznia 2007 roku Maciek poszedł z kolegami do lasu, bo był przekonany, że będą trenować. Tym razem miał odegrać rolę ofiary, dlatego pozwolił związać sobie ręce i zasłonić oczy. Jego znajomi kazali mu uklęknąć przed dołem, który wcześniej wykopali. Dali mu też kanapkę, mówiąc, że to ostatni posiłek w jego życiu.

Mateusz S. stanął na czatach, a Michał P. rozkazał Markowi A., by ten poderżnął Maćkowi gardło. Gdy nastolatek odmówił, P. sam złapał za nóż, po czym pchnął umierającego 17-latka do dołu, wskoczył za nim i zadawał mu kolejne ciosy w okolice szyi. Maciek wciąż żył, gdy jego koledzy zasypywali go ziemią.

Zamknij się skur***! Nikt nie będzie mówił złych rzeczy na mój zakon i nikt nie będzie się woził z moją dziewczyną po Złotoryi!

- miał krzyczeć Michał.

 Zabił kolegę, ale nie ma wyrzutów sumienia. Tamten dzień chce "wymazać z pamięci"

Podczas przesłuchań Michał P., Marek A. i Mateusz S. obarczali się winą. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że P. to osoba niezrównoważona emocjonalnie, egocentryczna, niezauważająca własnych wad, z tendencją do łamania zasad i agresji. "To osoba, której sprawia przyjemność znęcanie się i upokarzanie innych ludzi. Daje mu to poczucie dominacji nad drugim człowiekiem" - czytamy w opinii, której treść przytacza "Fakt".

Wszyscy trzej oprawcy Maćka zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że działali w zamiarze bezpośrednim, nie znalazł też okoliczności łagodzących. Sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. Zabójcy Maćka będą mogli starać się o wcześniejsze zwolnienie po 22 latach odsiadki, czyli w 2029 roku.

Ja nie uważam w ogóle, żebym miał cokolwiek w sobie zmieniać. Nie uważam, żebym zrobił kiedykolwiek coś złego w życiu. Ja chcę po prostu o tym zapomnieć, wymazać to z pamięci. Wszystko, jeżeli się bardzo chce, da się wymazać z pamięci

- powiedział Michał P. w rozmowie z reporterem programu "Uwaga!".

Więcej o: