-
Ta sprawa przypomina historię Tomasza Komendy. "Jest to ewenement na skalę światową"
Radosław K. i Patryk R. zostali skazani na 25 lat więzienia za to, że zabili wałbrzyskiego antykwariusza. Policjant, który był związany z tą sprawą, jest jednak pewny, że to nie oni są sprawcami. Napisał 46-stronicowy raport, w którym wskazywał na błędy w śledztwie. Nie ma rzeczowych dowodów, które wskazywałyby na winę młodych mężczyzn, są za to zeznania świadka incognito, który twierdził, że rozpoznał jednego z nich po "charakterystycznych ruchach gałek ocznych". Ruchy te miał dostrzec z 17 metrów.
-
Został skazany za poćwiartowanie zwłok kolegi. Jego obrońcy twierdzą, że przeszedł przemianę
Gdy Witold Z. stanął przed wymiarem sprawiedliwości po 21 latach od popełnienia brutalnego zabójstwa, usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura twierdziła, że to kara "rażąco niska" i doprowadziła do tego, że mężczyzna został skazany na dożywocie. Obrona Z. uważa z kolei, że nie ma dowodów na jego winę i domaga się jego uniewinnienia. Kasację w tej sprawie rozpatrzy Sąd Najwyższy.
-
Od lat czeka, aż Emilia wróci do domu. "Serce boli, po prostu. Ale myślę, że żyje"
Decyzja o wyjeździe za granicę z pewnością była dla Emilii trudna, w końcu zostawiła w domu swojego 5-letniego syna. Prawdopodobnie nie przeczuwała wówczas, że nie zobaczy go przez kolejne 17 lat. Czy jeszcze się spotkają? Pani Alicja, mama Emilii, wciąż wierzy, że tak, choć jej córka została formalnie uznana za zmarłą.
-
Dwie butelki wina i borowiki w occie. Nierozwiązana zagadka zabójstwa poety
Gdy Zdzisław nie otworzył Markowi drzwi, ten był zdziwiony. W końcu przyjechał do niego z innego miasta, byli umówieni. Gdy wychodził z kamienicy, zauważył, że okna w mieszkaniu Zdzicha są otwarte. Próbował zajrzeć do środka, krzyczał, ale nic to nie dało. Wówczas postanowił wezwać siostrę swojego kolegi, Alicję. Gdy przyszła, udało im się jedynie uchylić drzwi do mieszkania Zdzisława. Zobaczyli wówczas, że ten leży bez życia na podłodze.
-
Szydzą, że wygląda jak "delikatny kwiatuszek". Kim była tajemnicza księżniczka z wąsikiem?
"Wygląda jak kierowca ciężarówki", "Ona wciąż pracuje w kebabie na mojej ulicy!", "To chyba chłop w piżamie swojej żony" - piszą osoby komentujące jeden z wielu memów na temat "księżniczki Kadżar". Ich uwagę przykuwa wygląd kobiety ze zdjęcia - nietypowy strój, ciemne brwi, wąsik. Jej historia jest jednak znacznie ciekawsza niż jej zarost. Kim była naprawdę?
-
"Chyba zabiłem dziewczynę". Twierdził, że zatłukł Dominikę, bo usłyszał głos diabła
Był grudniowy wieczór, gdy do drzwi pana Waldemara zapukał zakrwawiony mężczyzna. - Chyba zabiłem dziewczynę. Diabeł kazał mi to zrobić - powiedział. Pan Waldemar spojrzał za okno. Wiedział, że ma niewiele czasu, bo sypie śnieg. Założył kurtkę, wziął latarkę i ruszył po śladach niespodziewanego gościa.
-
Zabójca Doroty przez 22 lata "ukrywał się" w pierwszym tomie akt. Nigdy nie stanął przed sądem
Dorota Kienast zginęła w drodze z dyskoteki do domu. Jechała rowerem, niedługo przed tym, jak została zaatakowana, mijał ją patrol policji. Gdy funkcjonariusze znaleźli jej zwłoki, mieli problem z ustaleniem motywu zbrodni, ale przypuszczali, kto mógł skrzywdzić 20-latkę. Przez lata nie mogli dowieść winy podejrzanego, bo w układance zabrakło jednego puzzla. Zagadkę rozwiązali dopiero po 22 latach.
-
Powiedział, że zabił 10-letnią Kristinę i... poprosił o hamburgera. Myślał, że przechytrzy policję
Tą sprawą żyła cała Polska. Po tym, jak znaleziono ciało 10-letniej Kristiny z Mrowin i przeprowadzono wyniki sekcji zwłok, prokuratura ogłosiła, że dziewczynka mogła paść ofiarą pedofila. Szybko okazało się, że sprawca zbezcześcił zwłoki dziecka, żeby zmylić śledczych. Przestępca myślał, że zadbał o każdy szczegół i skutecznie odsunął od siebie podejrzenia, ale się przeliczył. Gdy policjanci wieźli go do aresztu, osadzeni krzyczeli: "Wieszaj się!", "Będziesz zdychał". Nagranie wrzasków, które można było usłyszeć tego dnia w Świdnicy, wciąż można znaleźć w sieci.
-
Mówił, że sprawdzi licznik, a potem zabijał z zimną krwią. Uwagę świadków przykuwała jego czapka
"Inkasent" zaatakował trzy razy i za każdym razem działał według tego samego scenariusza. Pukał do domu swoich ofiar, mówił, że chce spisać dane z liczników, prosił o rachunki za prąd, a potem oddawał trzy strzały w kierunku ofiary. Zwracał na siebie uwagę, bo nosił duże buty i czapkę, z którą nie rozstawał się nawet latem, ale mimo to nie udało się ustalić, kim jest. Jaki motyw kierował seryjnym mordercą, którego tożsamości nie znamy do dziś?
-
Najmniejsza mniejszość etniczna w Polsce. Wszyscy Karaimi mogliby się spotkać na jednym weselu
- Za każdym razem, gdy przeglądałam się w lustrze, myślałam o moich przodkach, po których odziedziczyłam tę charakterystyczną brodę. I nietypowe dla kobiet szerokie ramiona. Jakby tatarskie - opowiedziała w rozmowie z "National Geographic" Anna Sulimowicz, turkolożka z Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowczyni wybrała się w podróż do Halicza, skąd pochodził jej tata, Karaim. To dzięki tamtejszej społeczności stworzyła drzewo genealogiczne i poznała "niemal wszystkich Karaimów polskich z ostatnich kilku pokoleń".
-
"Weź trochę morfiny, kochanie. Będziemy się dobrze bawić". Była pielęgniarką, a przynosiła śmierć
Amelia Phinney była pacjentką szpitala w Cambridge. Pewnego dnia obudziła się i zanotowała w swoim dzienniku, że miała dziwny sen. W tym śnie widziała siostrę Jane, która daje jej gorzkie lekarstwo, a potem liże ją po twarzy. Po latach, gdy media nagłośniły historię pielęgniarki, która z uśmiechem zabiła 31 osób, zdała sobie sprawę, że to nie był koszmar.
-
Gdy klękał przed swoim grobem, myślał, że to zabawa. Koledzy Maćka wszystko zaplanowali
Koledzy Maćka Witkowskiego umówili się z nim w lesie, przekonując go, że będą trenować samoobronę. Chłopak był przekonany, że bierze udział w zabawie, dlatego pozwolił sobie związać ręce i zasłonić oczy. Do końca nie wiedział, że koledzy zaplanowali jego egzekucję.
-
Czy Edyta podzieliła los pięciu autostopowiczek spod Bełchatowa? Prawdę znają tylko rzeki
Iwona, Danuta, Anna, Edyta i Kamila zginęły w podobnych okolicznościach. Wiele wskazuje na to, że wszystkie wsiadły do samochodu niebezpiecznego mężczyzny, który później zamordował je z zimną krwią, a następnie wrzucił ich zwłoki do rzeki. Czy Edyta Wedler, która wciąż uznawana jest za zaginioną, zginęła w ten sam sposób? W tej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi.
-
Zostali zamordowani, bo pomogli Żydom. Słowa, które podkreślili w Biblii, wiele o nich mówią
Była zima, gdy do domu Wiktorii i Józefa Ulmów z Markowej zapukał Saul Goldman i jego synowie. Żydzi potrzebowali pomocy - szukali miejsca, w którym mogliby się schować przed niemieckimi żandarmami. Ulmowie mieli wówczas sześcioro dzieci, najmłodsze z nich urodziło się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Wiedzieli, że ukrywając Żydów, ryzykują życiem, a mimo to wyciągnęli do nich pomocną dłoń. Po tym, jak Ulmowie zginęli, w ich domu znaleziono Biblię, w której podkreślili dwa fragmenty - tytuł podrozdziału: "Przykazanie miłości. Miłosierny Samarytanin" i zdanie: "Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę?".
-
Spacerował po lesie i rozcinał żaby. Gdy Paulina zniknęła, podejrzenia padły na niego
Pani Ewa otrzymała od córki dziwnego SMS-a. "Mieszkanie mamy na teraz. Chcę trochę czasu dla siebie na własne życie. Żeby spróbować żyć sama. Byłabym wdzięczna za jakieś dwa miesiące bez kontaktu" - miała napisać Paulina. Rodzice dziewczyny uznali, że coś jest nie tak i zgłosili zaginięcie 22-latki. Dwa miesiące później okazało się, że nigdy już jej nie zobaczą.
-
"Wróć, wszystko się ułoży" - apelował do zaginionej żony. Gdy o niej mówił, używał już czasu przeszłego
Dzień po tym, jak Grażyna K. zaginęła, jej mąż wyjechał z kraju. Chętnie udzielał wywiadów, przekonywał, że byli zgodną parą. Śledczy nie uwierzyli w jego zapewnienia, dotarli też do nagrania, z którego wynikało, że małżeństwo Grażyny i Czesława K. nie było udane. Detektyw Bartosz Weremczuk przyznał jednak, że najbardziej zaskoczyło go to, co Czesław zrobił w miejscu, w którym znaleziono ciało jego żony.
-
Zabił sąsiadkę i znieważył jej zwłoki. 7 lat wcześniej zaginęła jego siostra. Co się stało z Iwoną?
Gdy rodzina Iwony widziała ją po raz ostatni, ta przyniosła do domu chleb. Chwilę później wyszła, zabierając ze sobą jedynie telefon. Choć 22-latki szukała policja i rodzina, nie znaleziono jej. Siedem lat później doszło do straszliwej zbrodni - brat Iwony zaatakował sąsiadkę i zadał jej 33 ciosy nożem. Czy 39-latek ma coś wspólnego z zaginięciem swojej siostry?
-
Szkielet Aliny znaleziono w zaroślach. Czy autor tajemniczych wpisów naprawdę coś wie?
Alina szła do rodziców na niedzielny obiad, gdy zniknęła bez śladu. Po półtora roku od zaginięcia 28-letniej pielęgniarki, jej szkielet znalazł mężczyzna, który oczyszczał pasy przeciwpożarowe w pobliżu stawów rybnych. 24 lata później w sieci pojawił się komentarz, który może okazać się przełomowy dla sprawy. "Sprawca nie żyje" - napisał użytkownik używający pseudonimu UUTYR.
-
"To było wszystkim we wsi dziwne". Zwłoki Zdzisława i Haliny znaleźli w spalonym aucie
Była zima, 9 stycznia 2004 roku. Śnieg skrzypiał pod butami. Przypadkowy spacerowicz, który szedł przez wieś Jamnice, zauważył stojący przy drodze samochód. Gdy podszedł bliżej, okazało się, że pojazd jest doszczętnie spalony. W środku znajdowały się zwęglone ciała dwóch osób.
-
"Mama jest chora i leży cała w krewce". Zanim zginęła, Ula działała tak, jakby chciała zostawić ślad
Sąsiedzi Urszuli Rataj całą noc słyszeli płacz jej trzyletniej córeczki. W końcu zadzwonili na policję. Gdy mundurowi przyjechali na miejsce, zobaczyli czerwone ślady na podłodze. Mała Zuzia wybrudziła stopy krwią, próbując obudzić swoją mamę.