Kobietę skusiła świetna cena, która później okazała się znacznie wyższa. Christian Demeritt myślała, że robi zwykłe zdjęcie do dyplomu, a do dziś jej twarz zdobi liczne bilbordy. Na ulicy rozpoznają ją nawet nieznajomi. Jak to możliwe? Odpowiedź jest szokująca.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Christian Demeritt po ukończeniu studiów w 2010 roku postanowiła zrobić sobie sesję upamiętniającą ten czas. Jeden z fotografów przedstawił wyjątkowo dobrą ofertę. Kobieta skuszona niską ceną bez namysłu podpisała wysłaną przez niego umowę. I tu właśnie swój początek ma historia, która może być przestrogą dla innych. Okazuje się, iż fotograf nawet wspomniał Christian, że jest to formularz zgody na publikację wizerunku, jednak ta nieświadoma, co to oznacza, postanowiła się tym nie przejmować.
Byłam po prostu podekscytowana zniżką i podpisałam umowę, nie czytając drobnego druku. To wszystko jest tylko i wyłącznie z mojej winy
- powiedziała w rozmowie z Insiderem.
Christian zauważyła, że coś jest nie tak już po 4 latach, gdy odezwała się do niej znajoma i powiedziała, że widziała jej wizerunek w gazecie. Od tamtej pory wciąż rozmawiano o jej podobiźnie wykorzystywanej na różne sposoby. Kobieta trafiła do gazet, na bilbordy, a nawet na okładkę powieści romantycznej. Po upływie 10 lat miała okazję oglądać siebie w reklamie dotyczącej operacji zmniejszenia piersi. Jak sama stwierdziła, było to całkiem zabawne, gdyż sama taką przeszła. Okazało się, że jej sesja sprzed lat, została sprzedana i użyta jako zdjęcia stockowe, na co w końcu sama wyraziła zgodę. Choć kobietę irytuje fakt, iż całkowicie obca osoba na niej zarabia, twierdzi, iż jest to kara, jaką przyszło jej zapłacić za własną lekkomyślność.
Christian chętnie dzieli się swoją historią na TikToku, prowadząc kanał pod nazwą @christian.joy.d. W gronie jej obserwatorów również znajdują się tacy, którym jej wizerunek był znany nieco wcześniej.